Handel dopalaczami wciąż kwitnie. Ponad 7 tysięcy przypadków zatrucia
Dodano poniedziałek, 1.02.2016 r., godz. 11.04
Media w ostatnim czasie mniejszą uwagę skupiają na tzw. "dopalaczach", ale problem wciąż istnieje i staje się coraz większy. Mimo wysiłków wielu służb, tylko w ubiegły roku niebezpiecznymi substancjami zatruło się ponad 7 tysięcy osób.
Handel dopalaczami przynosi wielomilionowe zyski. Zajmują się nim już wyspecjalizowane grupy przestępcze. Wiele z nich zajmowało się wcześniej obrotem narkotykami.
Rzeczpospolita publikuje dane Głównego Inspektoratu Sanitarnego. W 2015 roku doszło na terenie kraju do 7,2 tys. zatruć po spożyciu dopalaczy. 12 miesięcy wcześniej takich przypadków było trzykrotnie mniej.
- Potrzebne są pilne zmiany ustawowe polegające na zrównaniu dopalaczy z narkotykami w zakresie odpowiedzialności karnej. Dzisiaj przepisy utrudniają ściganie sprawców - twierdzi prok. Mariusz Marciniak z gdańskiej prokuratury.
W 2010 roku rząd Platformy Obywatelskiej ogłosił sukces w walce z dopalaczami. Zamknięto ponad tysiąc punktów handlującymi tymi substancjami. Problem w tym, że cały proceder przeniósł się do internetu, a towar trafia do klientów za pomocą firm kurierskich.
Kilka dni temu policja rozbiła grupę kontrolującą handel dopalaczami w niemal całym kraju. Przez 6 miesięcy na rynek trafił za jej pośrednictwem 237 kg środków. Substancje ściągano z Chin, a do dilerów trafiały one w kilkukilogramowych paczkach. Przestępców rozpracowywało w sumie ponad 200 funkcjonariuszy.
Pieniądze z handlu dopalaczami są coraz większe. Jesienią CBŚ Policji rozbiło grupę, która przez dwa lata zalegalizowała, m.in. inwestując w branżę deweloperską, ponad 80 milionów złotych. - Dopalacze zaczynają przynosić większe zyski niż narkotyki, bo ich składniki są dostępne w legalnym obiegu, a część gotowych jest sprowadzana z Chin. Zdobyły popularność jako substancje niezabronione przez prawo - powiedział Rzeczpospolitej prof. Mariusz Jędrzejko, socjolog z Akademii Humanistycznej w Pułtusku.