Ksiądz pobiera "podatek" od parafian. 50 złotych co kwartał
Kościoły i parafie w Polsce są utrzymywane m.in. z dobrowolnych datków składanych przez wiernych. Proboszcz w jednej z podlaskich miejscowości poszedł jednak o krok dalej. Parafianie z Małego Płocka i okolic odprowadzają specjalny "podatek", zbierany przez sołtysów poszczególnych wsi.
Sprawę opisano w materiale programu "Uwaga" telewizji TVN. Parafia pod wezwaniem Znalezienia Krzyża Świętego to ok. 800 rodzin. Nowe porządki nastały tym dwa lata temu. Ksiądz obwieścił z ambony, że podczas przyjmowania opłat za podatek gruntowy (co kwartał), sołtysi będą także zbierać ustaloną wcześniej kwotę (50zł) z przeznaczeniem na potrzeby parafii. - Sołtysi chodzą z listą do wszystkich domów. I odhaczają, jak się zapłaci - powiedziała Agata Wróblewska z Rogienic Wielkich.
Parafia obejmuje ubogi region, gdzie panuje wysokie bezrobocie. Mimo to "podatek" płacić trzeba, aby nie mieć problemów z formalnościami. Tak było w przypadku mężczyzny chcącego uzyskać zaświadczenie po śmierci matki, aby pochować ją w innym miejscu. - Ksiądz powiedział: "Mama jest w kościele zadłużona 400 zł". A ona była bardzo bogobojna, aż zanadto płaciła im! Dawała im prawie połowę emerytury! - powiedział syn zmarłej.
Sołtysi bronią się, że kościół wymaga inwestycji, bo ma już 150 lat, a poprzedni proboszczowie zaniedbali kwestię remontów. Składki są ich zdaniem nieobowiązkowe, a listy tworzone są z powodów praktycznych. - Na jakiejś podstawie muszę się też z księdzem rozliczyć ile zebrałem. To jest dokument - tłumaczy Jarosław Gałązka, sołtys Rogienic Wielkich.
W podobnym tonie wypowiada się proboszcz, którego bronią także zwierzchnicy. Rzecznik łomżyńskiej kurii podkreśla, że sposób organizacji zbiórki zależy od lokalnej społeczności.
Najpopularniejsze komentarze