Kilkunastu Romów zaatakowało chłopaka? To Romowie są ofiarą agresji ze strony Polaków
W ubiegłym tygodniu informowaliśmy o pobiciu chłopaka przez grupę Romów w okolicy skrzyżowaniu ulicy Lechickiej i Umultowskiej. Okazuje się, że przyczyną zajścia były agresywne zachowania Polaków w stosunku do Romów.
- Wyszedłem ze sklepu i zobaczyłem jak kilkunastu Romów bije i kopie młodego chłopaka. Kiedy ruszyłem zobaczyć o co konkretnie chodzi, Romowie odstąpili od mężczyzny i ruszyli na mnie! Inni bali się w ogóle wyjść ze sklepu. Doszło do szarpaniny i awantury, podczas której okazało się, że ktoś ukradł dziecku romskiemu pieniądze, natomiast po chwili twierdzili już, że ktoś zabił im dziecko. Posądzili też mnie o to, że działałem z pobitym przez nich chłopakiem. Wystarczyło wskazanie palcem i o mały włos, podzieliłbym los tamtego chłopaka, który najprawdopodobniej też był niewinny - informował w ubiegłym tygodniu jeden z czytelników, a policja potwierdziła jedynie, że doszło do zajścia, a jego uczestnicy zostali pouczeni.
Okazuje się jednak, że sprawa jest bardziej skomplikowana, a Romowie w tej okolicy od jakiegoś czasu padają ofiarami agresji ze strony Polaków - Tydzień temu doszło do ciężkiego pobicia jednego z młodych mężczyzn, kradzieży, chłopak trafił do szpitala, a obecnie wyjechał, bo boi się tu być. To pobicie to był jakiś zamaskowany napastnik z maczetą. A teraz ten napastnik został rozpoznany wśród tych osób, które zaatakowały dziecko Marii - wyjaśnia Barbara Prądzyńska i dodaje, że to nie pierwsze akty agresji - Od lata na koczowisku mamy do czynienia z nękaniem, przychodzą młode osoby pod wpływem alkoholu. Wypisywali, że spalą Romów, grozili im, wchodzili do domów. Także od lata ta społeczność romska boi się i żyje w strachu.
Zachęcamy do obejrzenia całej rozmowy z Barbarą Prądzyńską i Marią Kaldarar w serwisie WTK Play.
Najpopularniejsze komentarze