Poznań: uwaga na oszustów. Podszywają się pod pracowników ENEA!

Do naszej redakcji docierają kolejne wiadomości od mieszkańców, którzy nie dali się oszukać osobom podającym się za pracowników ENEA oferujących "korzystniejsze warunki" umowy. W rzeczywistości to przedstawiciele innych firm, którzy próbują zyskać nowych klientów.
W sprawie oszustów napisał do nas m.in. Robert z os. Chrobrego na Piątkowie. - Zawitał do moich drzwi młody facet. Przedstawił się jako przedstawiciel biznesowy firmy ENEA i chciał rozmawiać z właścicielem lokalu w sprawie "ponoć" wysłanego do nas pisma od ENEI informującego o możliwości zmiany taryfy energetycznej - wyjaśnia czytelnik. - Akurat u mnie właściciela mieszkania nie było, ale wypytałem go o co dokładnie chodzi. W tym momencie zażądał ode mnie ostatnich faktur za prąd. Oczywiście mu tego nie dałem, ale poprosiłem go o legitymację, by potwierdził, że jest z ENEI. Jak to usłyszał to się zmieszał i powiedział, że przyjdzie później, jak będzie właściciel - dodaje.
Nasz czytelnik szybko zorientował się, że coś jest nie tak jak powinno. - Zadzwoniłem do ENEI i powiedzieli oficjalnie, że nie wysyłają nikogo by chodził po mieszkaniach nakłaniając do zmiany umowy, jakikolwiek kontakt ze strony ENEI zawsze jest telefoniczny. Szybko pobiegłem i znalazłem tego faceta kilka pięter niżej jak próbował naciągnąć sąsiadkę na nową umowę. Poproszony po raz kolejny o legitymację nie przedstawił mi nic, lecz zmienił już wersję i tym razem mówił, że nie jest z ENEI, ale z jakieś innej firmy, która podobno współpracuje z ENEĄ - tłumaczy.
W podobnej sprawie odezwała się do nas Magda. - Mieszkam na Grunwaldzie, miałam 2 razy wizytę "przedstawicieli" elektrowni Enea ,którzy pytają czy zapoznaliśmy się z informacjami zamieszczonymi na fakturach o obowiązku podpisania aneksu do umowy, który gwarantuje to, że cena prądu nie wzrośnie - pisze. - Kiedy powiedziałam, że nie jestem zainteresowana pani poinformowała mnie, że w takim razie mam się przygotować na to, że na następnym rachunku cena za kWh wzrośnie o 15% - dodaje.
Niestety takich przypadków jest więcej. - To nie jest pierwszy i obawiam się, że nie jest też ostatni sygnał o nieuczciwych akwizytorach reprezentujących innych sprzedawców energii elektrycznej, którzy podszywają się pod naszych pracowników - mówi Sławomir Krenczyk, rzecznik ENEA. - Takie przypadki zdarzają się od pewnego czasu. Mamy informacje o różnych formach próby sprzedawania klientom swoich produktów i usług. Bardzo często są to sposoby nieuczciwe - dodaje.
ENEA wyjaśnia, że nie wysyła swoich pracowników do domów klientów w celu podpisywania nowych umów czy aneksów do już obowiązujących umów. - Jeżeli nasz przedstawiciel pojawia się u państwa w domu, jest to tylko inkasent, który przychodzi spisać liczniki. W żadnym innym celu. Nie oferujemy naszych usług czy produktów bezpośrednio w domach - podkreśla. Jeśli jednak już oszust pojawi się u nas, wypytajmy go o szczegóły. - Zapytajmy tego człowieka jak się nazywa i jaką firmę reprezentuję. Jeśli twierdzi, że ENEA - niech pokaże identyfikator. Rozmawiając o nowej ofercie, poznajmy wszystkie szczegóły. Jeśli akwizytor nas straszy, że zaraz będą podwyżki, albo że zaraz będziemy płacić o połowę mniej, powinna nam się zapalić czerwona lampka - kończy.
Informacje o tego typu oszustwach trafiają także do Miejskiego Rzecznika Konsumentów. - Do rzecznika zwracają się klienci, którzy zostali wprowadzeni w błąd. Byli przekonani, że dotychczasowy sprzedawca energii elektrycznej proponuje niższą taryfę, natomiast później konsumenci dowiadywali się, że nastąpiła zmiana sprzedawcy - tłumaczy Marek Janczyk, Miejski Rzecznik Konsumentów.
Osoby, które mimo wszystko podpisały taką umowę, mogą się "uratować". - Umowy te najczęściej są zawierane w domu. Wówczas istnieje szansa, by z takiej umowy się uwolnić. W przypadku umów zawieranych w domu konsumentowi przysługuje prawo do odstąpienia od niej w terminie 14 dni. Takie wprowadzanie konsumentów w błąd jest niedopuszczalne i działania tego typu są ścigane przez prezesa UOKiK - podkreśla.
Postępowania w takich sprawach zajmują jednak dużo czasu. - Tutaj więc uwaga do konsumentów, by unikać podpisywania umów z zaskoczenia, a tym bardziej w domu. Korzystniejsza taryfa, darmowe minuty czy jednostki rozliczeniowe są mało prawdopodobne i jest większe prawdopodobieństwo, że kryje się za tym coś złego - kończy Janczyk.
Najpopularniejsze komentarze