Trener Zagłębia: pierwsza bramka ustawiła mecz. Tettehowi należała się czerwona kartka
Piotr Stokowiec był rozczarowany wynikiem osiągniętym przez Zagłębie Lubin w Poznaniu, był jednak w stanie znaleźć pozytyw w grze swojego zespołu. Szkoleniowiec gości podkreślał, że spory wpływ na przebieg gry miała pierwsza bramka.
Kolejorz objął prowadzenie w 16. minucie za sprawą Kaspra Hamalainena. W drugiej połowie wynik ustalił Szymon Pawłowski. - To spotkanie zaczęło się zbyt bojaźliwie i w niefrasobliwy sposób. Przypadkowa bramka ustawiła trochę mecz. Lech mógł sobie pozwolić na grę z kontry. Nie robię jednak z tego wyniku tragedii. Uważam, że jest postęp i nie wstydzę się gry zespołu. W drugiej połowie pokazaliśmy, że potrafimy grać. Gratulacje dla Lecha. Szykujemy się do kolejnego meczu i liczę, że w tym sezonie jeszcze się z Lechem spotkamy - komentował Piotr Stokowiec.
Szkoleniowiec Miedziowych zwracał uwagę na błędy popełnione - jego zdaniem - przez arbitra. - Tetteh za starcie z Tosikiem powinien ujrzeć czerwoną kartkę. Teraz musi jechać do szpitala na szycie wargi, więc sam sobie tego nie zrobił - powiedział.
Trener Stokowiec nie zamierzał nadmiernie krytykować swoich piłkarzy, którzy przegrali z Lechem po raz trzeci w tym sezonie. - Można patrzeć przez pryzmat wyników, ja patrzę na grę i rozwój kluby. Trochę chcemy wzorować się na Lechu. Wprowadzili do pierwszego składu kilku młodych zawodników. W naszej grze były przestoje, o to mam pretensje, jednak drużyna pokazała, że ma swoje walory - stwierdził.