Poznańskie czołgi zagrały u Spielberga. Zobaczysz je w "Moście szpiegów"
27 listopada do polskich kin wejdzie najnowszy film Stevena Spielberga "Most szpiegów". Zdjęcia powstawały m.in. we Wrocławiu, który udawał Berlin. Na planie pojawiły się czołgi z Poznania, a wraz z nimi m.in. podpułkownik Tomasz Ogrodniczuk z poznańskiego Muzeum Broni Pancernej.
Premiera filmu Stevena Spielberga z Tomem Hanksem w roli głównej, "Miasto szpiegów", odbyła się w Berlinie. Uczestniczyli w niej m.in. podpułkownik Tomasz Ogrodniczuk z poznańskiego Muzeum Broni Pancernej oraz Artur Zys, który od lat wspiera muzeum w "ożywianiu" maszyn wyprodukowanych wiele lat temu. - Byliśmy na czerwonym dywanie pierwszy raz i jest to niebywałe doznanie. Już samo uczestnictwo w tym filmie było dla nas czymś dużym - mówi podpułkownik Ogrodniczuk.
W filmie, o którym mówi się, że jest kandydatem do Oscarów, wzięły udział poznańskie maszyny: dwa czołgi, transporter opancerzony oraz motocykl. - Wiele pracy nas kosztowało przygotowanie czołgów do pracy, bo egzemplarz czołgu T-54 jaki mamy nie jeździł od ponad 40 lat. Drugi egzemplarz nie jeździł od 17 lat. Trzeba je było doprowadzić do takiego stanu, by nie zawiodły nas na planie - tłumaczy.
Maszyny udało się przywrócić do sprawności m.in. dzięki Arturowi Zysowi. - Od lat prowadzę renowację tych pojazdów dla Muzeum Broni Pancernej i gdy tylko dowiedziałem się, że jest taka szansa, by uruchomić te dwa czołgi, podjęliśmy decyzję, że podejmujemy się, bo taka przygoda może już nigdy w życiu nas nie spotkać - mówi Artur Zys.
Z muzeum skontaktowała się wytwórnia filmowa, która była zainteresowana konkretnymi modelami czołgów. - Na początku nie wiedzieliśmy, w jakim filmie będziemy brać udział. Wszystko było owiane wielką tajemnicą. Próbowaliśmy wyciągać informacje o filmie. Pytaliśmy, kto będzie głównym bohaterem. Powiedziano nam, że aktor, który grał w "Szeregowcu Ryanie". Pomyśleliśmy więc, że chodzi o Toma Hanksa - mówi Ogrodniczuk.
Zarówno Steven Spielberg jak i operator Janusz Kamiński (odpowiedzialny za zdjęcia do filmu) podpisali się na czołgu. Podczas realizacji zdjęć nie brakowało "przygód". - Zatankowaliśmy paliwo nie do tego zbiornika czołgu co trzeba, bo byliśmy po prostu zestresowani po tym jak dowiedzieliśmy się z kim będziemy pracować - przyznaje Artur Zys.
Być może nie jest to ostatni występ maszyn z poznańskiego muzeum w filmach Spielberga. Twórcy byli tak zadowoleni, że są zainteresowani dalszą współpracą z muzeum. Cała rozmowa z Poranka WTK tutaj: