Odkrywcy "Złotego pociągu" trafią do aresztu?

Sprawa "Złotego pociągu" budzi ogromne emocje od kilku tygodni. Teraz włączył się do niej dolnośląski konserwator zabytków, który... na domniemanych znalazców doniósł do prokuratury.
Przypominamy, że dwóch mężczyzn zgłosiło się w połowie sierpnia do wałbrzyskiego magistratu z informacją, że odkryło miejsce ukrycia tzw. złotego pociągu. Sprawa budzi wiele emocji, wątpliwości, a jej wyjaśnieniem ma zająć się wojsko. Domniemani znalazcy początkowo próbowali zachować anonimowość, ale ostatecznie ujawnili się. Okazało się, że to mieszkaniec Wałbrzycha Piotr Koper oraz pochodzący z Niemiec Andreas Richter. Mężczyźni cały czas utrzymują, że są pewni znaleziska i gotowi są nawet pomóc w jego wydobyciu.
Dość nieoczekiwanie po kilku tygodniach do sprawy włączył się dolnośląski konserwator zabytków - Wojewódzki konserwator zabytków złożył zawiadomienie do prokuratury w związku z art. 111 ustawy o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami "Kto bez pozwolenia lub wbrew warunkom pozwolenia prowadzi poszukiwania zabytków ..."- mówi w rozmowie z Gazetą Wrocławską Marek Kowalski z wałbrzyskiej delegatury Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków. Według polskiego prawa każde poszukiwanie prowadzone z użyciem georadaru powinno być zgłoszone do właściwego konserwatora zabytków, a ten musi wydać stosowną zgodę. Urzędnicy twierdzą, że nie wydawali żadnej zgody w tej sprawie.
Za prowadzenie poszukiwań bez zgody grozi kara grzywny, ograniczenia wolności lub aresztu