W pierwszym meczu po przerwie na spotkania reprezentacji Lech Poznań przegrał na INEA stadionie z Podbeskidziem Bielsko-Biała 0:1 i znalazł się w strefie spadkowej ekstraklasy.
Słowo "przełamanie" było przed sobotnim meczem odmieniane chyba przez wszystkie przypadki. Poznańskiej lokomotywie w powrocie na właściwe tory miał pomóc debiutujący od razu w pierwszym składzie Maciej Gajos.
Lech z animuszem ruszył do ataku. 1:0 powinno być już w 5. minucie, jednak Emilijus Zubas kapitalnie obronił strzał Karola Linettego i dobitkę Denisa Thomalli.
Minuty mijały, gospodarze starali się przejąć inicjatywę, co jakiś czas kreowali sobie nawet niezłe sytuacje, byli jednak bardzo nieskuteczni. Sam Thomalla mógł zdobyć przynajmniej dwie bramki, podobnie jak Gajos, który nie mógł pokonać Zubasa nawet strzelając głową z 5. metra. Próby uderzeń podejmowali również Kasper Hamalainen czy Linetty. Za każdym razem jednak piłka lądowała w rękawicach golkipera gości lub na trybunach. Grę Lecha najlepiej podsumował wyjątkowo niecelny strzał Marcina Kamińskiego z rzutu wolnego.
Goście mieli jasno określony plan: zabezpieczyć środek pola i czyhać na okazje do kontrataków. Przed przerwą wychodziło im to całkiem dobrze, choć czasem mylili piłkę z zapasami, jak w przypadku starcia Łukasza Trałki i Mateusza Możdżenia. Inna sprawa, że defensywna Podbeskidzia wcale nie była tak bezbłędna jak mógł wskazywać wynik: piłkarze Kolejorza nie dobyli bramki tylko i wyłącznie przez własną niemoc.
Po przerwie kibice Lecha spodziewali się huraganowych ataków ich ulubionej drużyny, okraszonych dokładnymi podaniami i celnymi strzałami. Srogo się zawiedli.
Po okresie nudnej gry nadeszła 57. minuta i ładna, szybka akcja Podbeskidzia, zakończona precyzyjnym strzałem Mateusza Szczepaniaka. Goście objęli prowadzenie i w wirtualnej tabeli zepchnęli rywala do strefy spadkowej.
Mecz stał się po prostu brzydki. Brzydko grali goście, mający w garści świetny wynik, którego zamierzali bronić najprostszymi sposobami. Brzydko grał Lech, marnujący z trudem stwarzane przez siebie sytuacje. Wreszcie brzydkie były również płynące z trybun hasła na temat uchodźców i gry lechitów.
W ostatnich minutach Lech zmarnował kilka dogodnych sytuacji. Szczęścia próbowali praktycznie wszyscy gracze ofensywni, bramka strzeżona przez Zubasa pozostawała jednak zaczarowana.
Do końca spotkania wynik się nie zmienił. Po ośmiu kolejkach ekstraklasy mistrz Polski znalazł się w strefie spadkowej. Kolejorz zgromadził do tej pory 4 punkty, co daje 15. lokatę w tabeli. Jeśli Górnik Zabrze pokona w niedzielę Ruch Chorzów, Lech spadnie na ostatnią pozycję.
Lech Poznań - Podbeskidzie Bielsko-Biała 0:1 (0:0)
Składy:
Podbeskidzie: Emilijus Zubas - Adam Pazio, Gracjan Horoszkiewicz, Krystian Nowak, Adam Mójta - Damian Chmiel (Jakub Kowalski 10", Lukas Janić 90"), Kohei Kato, Mateusz Możdżeń, Frank Adu (Kamil Jonkisz 90") - Mateusz Szczepaniak - Robert Demjan
Rezerwowi: Wojciech Kaczmarek, Fabian Hiszpański, Lukas Janić, Kamil Jonkisz, Dariusz Kołodziej, Celestine Lazarus, Jakub Kowalski
Lech: Jasmin Burić - Tomasz Kędziora, Marcin Kamiński, Paulus Arajuuri, Barry Douglas - Łukasz Trałka, Karol Linetty (Dariusz Formella 75") - Maciej Gajos, Kasper Hamalainen, Szymon Pawłowski (Gergo Lovrencics 64") - Denis Thomalla (Dawid Kownacki 46")
Bramki: Szczepaniak 57",
Kartki: Douglas 6" (żółta), Kędziora 17" (żółta), Kato 33" (żółta), Możdżeń 36" (żółta), Mójta 87" (żółta)
Widzów: 11 902
Autor: sk
Dodano: 12 września 2015 r. godz. 19:55
Najpopularniejsze komentarze