Awantura w poznańskim ZOO: interweniowała policja

Do awantury doszło w poniedziałek na konferencji prasowej zwolenników i przeciwników dyrektora poznańskiego ogrodu zoologicznego. Spotkanie zorganizowali obrońcy Aleksandra Niwelińskiego.

Konferencja pracowników zoo rozpoczęła się kłótnią. Awanturę rozpętali przeciwnicy obecnego dyrektora. Ich zdaniem w ZOO dochodzi do wielu nieprawidłowości. Dał polecenie zabicie 35 żółwi, bezprawnie - sprawa jest w sądzie. Pan dyrektor Niweliński manipuluje załogą - twierdzi Piotr Arndt, szef "Solidarności" w poznańskim ZOO.

Interweniować musiała policja. Policja została wezwana ponieważ przewodniczący, były przewodniczący "Solidarności" okazało się, że był pijany - mówi Ewa Szulc, przewodnicząca związku zawodowego "Razem".

Przypomnijmy, że problemy w poznańskim ZOO pojawiają się już od kilku miesięcy. Wszystko zaczęło się w marcu gdy kierownictwo ogrodu zoologicznego podjęło decyzję o uśpieniu 35 żółwi. Sprawą zajęła się nawet prokuratura. Kilka tygodni później został zwolniony kierownik Starego ZOO bo do pracy przyszedł pod wpływem alkoholu. Niedawno zdechły trzy spośród pięciu mundżaków. Zdaniem pracowników dlatego, że dyrektor ograniczał im racje żywnościowe. Część osób zatrudnionych w ZOO staje jednak murem za dyrektorem Niwelińskim. Na jaw wyszły różne konflikty, zadawnione rzeczy i takie, które od kilkunastu lat tutaj się dzieją a wyszły właśnie za dyrektora Niwelińskiego ponieważ on postawił na rewolucję, a rewolucja zawsze niesie za sobą ofiary - tłumaczy Marta Grześkowiak, rzecznik prasowy ZOO.

Sam dyrektor ZOO nie wypowiada się w tej sprawie. Jest na urlopie w Kambodży. Sprawą zajmuje się już zastępca prezydenta Poznania Arkadiusz Staszica, mają się jej przyjrzeć też radni miasta. W związku z tymi nowymi faktami, które miały miejsce w ostatnich tygodniach wydaje mi się, że kontrola jest konieczna - komentuje Arkadiusz Stasica, zastępca prezydenta Poznania.

Sprawa ma się wyjaśnić w ciągu dwóch najbliższych tygodni.