Poseł PO interpelował w Sejmie w sprawie daty premiery Gwiezdnych Wojen
Saga Star Wars ma wśród Polaków wielu fanów. Nie inaczej jest wśród tych zasiadających w poselskich ławach. Henryk Siedlaczek z Platformy Obywatelskiej postanowił interweniować w sprawie daty premiery najnowszego filmu kinowego. Zwrócił się w tej sprawie do ministra kultury i dziedzictwa narodowego.
Jako pierwszy o całej sprawie poinformował portal 300polityka.pl. W swoim piśmie Siedlaczek zwracał uwagę m.in. na fakt, że Polska jest jedynym europejskim krajem, gdzie premiera odbędzie się 25 grudnia. Tymczasem do niektórych krajów film trafi już 9 dni wcześniej. - Dla fanów Gwiezdnych Wojen ( a tych w Polsce nie brakuje), sama data premiery raczej jest bez znaczenia. Oni i tak pójdą obejrzeć film w kinach. Ale w dobie wszechobecnego internetu, w ciągu tygodnia różnicy premiery w Polsce od premier w innych krajach, na portalach społecznościowych pojawi się masa nielegalnych nagrań filmowych, które skutecznie popsują odbiór filmu - pisał Siedlaczek.
Interpelacja wywołała spore poruszenie w internecie. Wskazywano, że poseł ma ważniejsze sprawy do załatwiania niż premiery filmowe. Wydaje się, że działanie Siedlaczka mogło mieć drugie dno: do tej pory był on postacią właściwie anonimową w ogólnopolskich mediach, a przed nadchodzącymi wyborami rozgłos z pewnością się przyda. Oczywiście nie można też wykluczyć wersji, że parlamentarzysta rzeczywiście poczuł przypływ mocy na miarę Mistrza Yody i uznał, że Polacy nie mogą czekać nieco dłużej niż reszta świata.
Cała sytuacja dziwi tym bardziej, że polska premiera odbędzie się... 18 grudnia. Już jakiś czas temu krajowy oddział Disneya zapowiedział, że siódmy epizod przygód Rycerzy Jedi i innych bohaterów trafi do kin wcześniej niż pierwotnie planowano.