11 kaczuszek z mamą pływało w fontannie w parku Mickiewicza: "rodzinę" rozdzielono
W fontannie przy Teatrze Wielkim kilka dni temu pojawiła się kacza rodzina - mama z 11 kaczuszkami. W sobotę na miejsce wezwano strażaków, którzy po kilku godzinach spędzonych na łapaniu ptaków ostatecznie schwytali tylko pisklaki. Trafiły do ptasiego azylu w Nowym ZOO. Ich odchowanie bez matki może być bardzo trudne.
O sprawie poinformowała nas czytelniczka, Magdalena. - Kilka dni temu w fontannie pojawiła się para kaczek wraz z 11 pisklętami. Pływały wzbudzając zainteresowanie przechodniów, nie przeszkadzały w ruchu ulicznym, nie wychodziły na jezdnię. (...) Są lepsze miejsca, bardziej bezpieczne dla małych kaczuszek niż fontanna w centrum miasta ale to co się wydarzyło w ubiegłą sobotę wprawiło mnie w osłupienie - pisze.
W sobotę przy fontannie pojawili się strażacy. W kaloszach ruszyli na "połów kaczek". Przez około dwie godziny kaczek nie udało się złapać, na miejsce przyjechało wsparcie w postaci kolejnego wozu strażackiego i strażników miejskich. - Posiłki zagnały kaczki w tulipany skąd znów próbowano je wyłapać. W trakcie łowów próbowano złapać matkę kaczek, ale jak się okazało to dla nich zbyt trudne. Po prostu wyłapali malutkie kaczuszki zostawiając ich rodziców w fontannie. Jak wiadomo kaczki opiekują się potomstwem i nie jest to wskazane by rozdzielać tak małe pisklęta od matki kaczej - dodaje. Czytelniczka próbowała dowiedzieć się czy strażacy wrócą jeszcze po matkę pisklaków, ale na to się nie zanosiło. Ostatecznie pisklaki, bez matki, trafiły do ptasiego azylu w Nowym ZOO.
- Rzeczywiście przywieziono do nas w sobotę 11 kaczuszek - mówi Małgorzata Piątek z ptasiego azylu. - Żyją, próbujemy je odchować, ale bez matki z pewnością będzie to trudne - dodaje. - W takich przypadkach najważniejsze jest złapanie matki, do której pisklaki po prostu przychodzą - zaznacza. Piątek usprawiedliwia jednak strażaków tłumacząc, że złapanie kaczek należy do bardzo trudnych zadań. - Sami kilka razy uczestniczyliśmy w takich akcjach i wiem, że są one bardzo skomplikowane - tłumaczy.
W tej chwili złapanie matki kaczuszek nie ma już sensu. - Nie mamy gwarancji, że kaczka pływająca w fontannie w parku Mickiewicza to właśnie matka tych ptaków. Nawet jeśli to ona, minęły cztery dni i jest duże ryzyko, że nie pozna swoich dzieci, a nawet będzie chciała je zabić - zauważa.
Teraz pracownicy ptasiego azylu spróbują podrzucić maluchy do innej kaczej mamy mieszkającej na terenie Nowego ZOO. - Cały czas monitorujemy nasze stawy w poszukiwaniu matki, która ma pisklaki podobnej wielkości. Wówczas nie zorientuje się, że to nie są jej dzieci i jest duża szansa na to, że się nimi zajmie. Robiliśmy już wcześniej coś takiego. Jeśli nie uda się znaleźć matki, będziemy sami zajmować się kaczuszkami - zaznacza Piątek.
Kamil Witoszko z poznańskiej straży pożarnej zapewnia, że strażacy próbowali złapać matkę kaczuszek. - Mamy świadomość, że takie akcje rozpoczyna się od złapania matki, ale w tym przypadku nie udało się tego zrobić. Ze względu na narastające zmęczenie i stres stada, po konsultacji ze strażnikami miejskimi, podjęto decyzję o złapaniu samych piskląt - tłumaczy.
Najpopularniejsze komentarze