Poznań: protestowali przeciwko spektaklowi "Spisek smoleński"
Pod koniec lutego swoją premierę w Poznaniu miał spektakl "Spisek smoleński" w reżyserii Lecha Raczaka traktujący o katastrofie prezydenckiego samolotu. Od początku projekt wzbudza spore kontrowersje. W środę wieczorem przed Sceną Pod Minogą pojawili się przeciwnicy przedstawienia.
- Nie mity smoleńskie mają być treścią spektaklu (choć muszą się w nim pojawić), ale ludzkie postawy, uczucia, poglądy i ich źródła. Trzeba spróbować gorzkich wód tych źródeł, by bez złości, wręcz wyrozumiale, pojąć i ocenić. Powtórzmy: litość i trwoga splecione w nierozerwalny węzeł są istotą teatralnych przeżyć - pisali o spektaklu jeszcze przed premierą jego twórcy.
- To przedstawienie traktuje ofiary katastrofy smoleńskiej z szacunkiem i w ogóle nie umieszcza ich na pierwszym planie - zapewnia Lech Raczak, reżyser spektaklu. - Na pierwszym miejscu, co jest paradoksem, są ci, którzy stoją przed tą salą z flagami. To jest opowieść o członkach sekty smoleńskiej - dodaje.
Chodzi o osoby, które w środę wieczorem protestowały przeciwko kolejnemu spektaklowi odbywającemu się na Scenie Pod Minogą. - W tym tak zwanym spektaklu są szyderstwa skierowane przeciwko zmarłym - twierdzi Bogdan Freytag, przewodniczący Związku Wierni Polsce. - To nas zmusiło do tego, by tu przyjść i zaprotestować. Druga rzecz jest uwłaczająca dla miasta Poznania i dla prezydenta Poznania. Chcemy zapytać prezydenta kto dał zgodę na to, by takie szambo zostało dofinansowane - dodaje.
Lech Raczak podkreśla, że twórcy przedstawienia wyłącznie tworzą sztukę. - To jest gra wyobraźni, to spektakl teatralny, który nie musi być prostym sprawozdaniem rzeczywistości - kończy.
Najpopularniejsze komentarze