Pociągi jadą tylko 50, a mogłyby nawet 120 kilometrów na godzinę
Siedmiokilometrowy odcinek torów pomiędzy Gądkami a Krzesinami został wyremontowany w ubiegłym roku. Okazuje się jednak, że po remoncie pociągi nie przyśpieszyły. Jak dowiedziała się poznańska Gazeta Wyborcza winę za to ponoszą kolejarze, którzy nie uwzględnili zwiększonej prędkości w nowym rozkładzie jazdy.
Remont odcinka pomiędzy Gądkami a Krzesinami zakończył się w listopadzie ubiegłego roku, a wszystkie pracy kosztowały ponad siedemnaście milionów złotych. Po remoncie dopuszczalna prędkość na torze to 120 kilometrów na godzinę. Okazuje się jednak, że pociągi jadące w kierunku Poznania pokonują ten odcinek z prędkością około 50 kilometrów - Rozkład układamy we współpracy z PKP Polskie Linie Kolejowe. Ten odcinek jest wpisany właśnie z taką, a nie inną prędkością. Musimy się do tego dostosować - mówi na łamach gazety Norbert Wełyczko z wielkopolskiego zakładu Przewozów Regionalnych. Zbigniew Wolny z PKP PLK tłumaczy z kolei, że rozkład był układany, kiedy prace jeszcze trwały i nie było pewności, czy zakończą się one na czas. Wprowadzenie zmian w tej chwili nie jest możliwe - Zmieniłyby się czasy przejazdu. Pociągi musiałyby np. czekać, aż zwolni się tor pozwalający na wjazd na odpowiedni peron na Poznaniu Głównym - tłumaczy Wolny w rozmowie z Gazetą Wyborczą. Kolejarze zapewniają jednak, że przy najbliższej korekcie rozkładu jazdy zmiany zostaną wprowadzone, a wówczas pociągi pojadą z maksymalną dozwoloną prędkością.