Psy biegają luzem, a policja nie przyjeżdża
Psy wystraszyły miejskiego radnego nad Rusałką. Wezwana na miejsce policja nie przyjechała. Miejski radny złożył więc skargę w tej sprawie do komendanta.
Miejski radny wybrał się nad Rusałkę pobiegać. Spokój radnego zakłóciły dwa owczarki niemieckie, które biegały bez smyczy - Zwróciłem uwagę dwóm paniom, które prowadziły te psy, żeby trzymały je na smyczy. One odmówiły, a wręcz zareagowały dość natarczywie i agresywnie - relacjonuje Jakub Jędrzejewski, radny PO.
Nie tylko radnego spotkała taka sytuacja - Biegając zwolniłem przed Panią, która szła z dużym psem, a ta Pani mi powiedziała, że pies nic sobie nie zrobi. Ja raczej pomyślałem, że on może mi coś zrobić - mówi Henryk Lubawy, mieszkaniec Smochowic.
Radny Jakub Jędrzejewski o zdarzeniu powiadomił policję. Ta przekierowała go do straży miejskiej, która zazwyczaj zajmuje się tego typu interwencjami. Radny poprosił jednak raz jeszcze policję o interwencję. Ta za drugim razem zgłoszenie przyjęła, ale na miejsce nie przyjechała - Nie udało mi się skutecznie wezwać policji przez ponad dwadzieścia minut. Wydaje mi się, że jest to bardzo niepokojące - mówi Jędrzejewski.
Radny zgłosił dziś skargę na pracę dyspozytora do Komendanta Miejskiego Policji - Sytuacja nie była na tyle niebezpieczna, żeby konieczne było wysyłanie tam radiowozu - mówi Andrzej Borowiak, rzecznik wielkopolskiej policji. Funkcjonariusze mają czternaście dni by ustosunkować się do skargi.
Nad Rusałką obowiązuje nakaz trzymania zwierząt na smyczy. Bez smyczy z czworonogami można chodzić tylko w specjalnie do tego wyznaczonych miejscach. W przeciwnym razie właściciel czworonoga może dostać mandat w wysokości od 50 do 200 złotych. Od stycznia straż miejska interweniowała w tego typu przypadkach blisko trzysta razy. Ukarano ponad 200 osób.
Najpopularniejsze komentarze