Turyści będą mieszkać w kontenerach socjalnych
Dziewięć kontenerów socjalnych stanęło w schronisku młodzieżowym na Głuszynie. To oznacza, że osiedle dla tzw. trudnych lokatorów nie będzie już powiększane.
Szukanie pomysłu na wykorzystanie wciąż niewykorzystanych kontenerów socjalnych zajęło dwa lata. Dziewięć z nich trafiło właśnie do schroniska młodzieżowego na Głuszynie. Po przeróbkach kontenery uzupełnią bazę noclegową schroniska - Jest to solidna i bardzo nowoczesna konstrukcja. Wydaje się, że jest to obiekt gotowy do zamieszkania - mówi Anna Liebert, dyrektor Zespołu Szkół na Głuszynie.
Na razie pokoje w kontenerach urządzone są prowizorycznie. W każdym są łóżka, prysznic i niewielka umywalka. Docelowo będzie też telewizor i bezprzewodowy internet, a to wszystko będzie dostępne za około trzydzieści złotych na dobę. Moduły zostaną przeniesione i połączone wspólnym korytarzem.
Koszty przystosowania kontenerów socjalnych do potrzeb schroniska oszacowano na ponad sto tysięcy złotych. Schronisko dostało je za darmo, a dzięki nim o połowę zwiększyło liczbę miejsc. Dla miasta przekazanie kontenerów oznacza koniec planów budowy osiedla socjalnego przy ulicy Średzkiej. Ostatecznie stanęło tu tylko dziesięć modułów. Mieszka w nich ośmiu tak zwanych trudnych lokatorów, którzy nie płacili przez wiele lat czynszu w mieszkaniach komunalnych - Nie chcemy, aby do kontenerów trafiały dzieci, osoby starsze czy chore. To jest wykluczone, a takie ograniczenie projektu sprawia, że ta liczba dziesięciu kontenerów jest absolutnie wystarczająca - mówi Jarosław Pucek, dyrektor ZKZL.
Lokatorami zajmują się pracownicy opieki społecznej. Zaczęli starać się o dodatki mieszkaniowe. Wszyscy wkrótce mogą zostać przeniesieni do normalnych mieszkań socjalnych, a wówczas ich miejsce mają zająć kolejni trudni lokatorzy. Nowe pomysły na przeznaczenie kontenerów wciąż nie przekonują przeciwników ich stawiania. Anarchiści na każdym kroku przekonują, że takie moduły - nawet po przeróbkach - nie nadają się do mieszkania - Cały czas miasto krąży wokół tego tematu, nie potrafiąc uderzyć się w pierś i przyznać, że od początku do końca był to chybiony pomysł - mówi Jarosław Urbański z Kolektywu Rozbrat.
Jeden kontener kosztował ponad dwadzieścia tysięcy złotych. Dwa z nich stanęły w schronisku dla zwierząt, które przerobiło je na lecznicę. Kolejne przekazano do Goliny, gdzie służyły powodzianom, a kilka wziął też Zarząd Transportu Miejskiego, który przerobił je na punkty sprzedaży biletów.