Koniec zajęć dodatkowych w przedszkolach
Zajęcia z języka angielskiego czy judo w przedszkolu to coś, o czym maluchy od września będą mogły tylko pomarzyć. Zgodnie z nowymi przepisami rodzice nie mogą płacić za zajęcia prowadzone w przedszkolu przez zewnętrzne firmy. Rząd tłumaczy to równaniem szans.
Lekcje języka angielskiego, nauka jazdy na koniach, judo, taniec - takich zajęć od września prawdopodobnie nie będzie w przedszkolach. Wszystko przez nową ustawę, zgodnie z którą rodzice nie mogą płacić za zajęcia dodatkowe w przedszkolach prowadzone przez zewnętrzne firmy.
- Po godzinach bezpłatnych pobytu dziecka w przedszkolu, nie może dyrektor przedszkola pobierać opłaty większej niż 1 złoty - tłumaczy Irena Anioł z Wydziału Oświaty UM. Dyrektorzy przedszkoli rezygnują więc z zajęć, które do tej pory najczęściej były prowadzone przez instruktorów lub zewnętrznych nauczycieli.
- W wielu przedszkolach mamy nauczycieli, którzy mają różne inne umiejętności i kompetencje. Być może wystarczy tylko sformalizować to jakimś dokumentem i te zajęcia w różnych formułach będą mogły być prowadzone - dodaje Anioł.
Dyrektorzy są jednak innego zdania. Przyznają, że przedszkolanek np. z umiejętnością nauczania języka angielskiego jest zdecydowanie za mało. - W moim przedszkolu nie ma nauczyciela, który ma np. ukończone wychowanie przedszkolne i język angielski lub wychowanie przedszkolne i rytmikę - mówi Małgorzata Czubała, dyrektorka przedszkola nr 86. - Prawdopodobnie Uniwersytet im. Adama Mickiewicza musi zmienić tok nauczania, żeby przygotować nauczycieli do tej ustawy - dodaje.
Rodzice mają sporo wątpliwości. - To nie jest dobry pomysł, ponieważ wielokrotnie te zajęcia dodatkowe to była jedyna rzecz, którą dzieci popołudniami mogły w przedszkolu realizować - mówi Łukasz Kobiela, rodzic przedszkolaka. Pojawia się także problem finansowy. Miasto ma sfinansować zajęcia tylko dla grup, w których są najstarsze dzieci. - To zajęcia logopedyczne, religia, która jest poza obowiązkowymi zajęciami - mówi Irena Anioł.
Radny Platformy Obywatelskiej Bartosz Zawieja wyjaśnia, że ustawa ma wyrównać szanse. - Te przepisy pozwolą na wyrównanie dostępu do zajęć, a nie przeprowadzanie ich tylko dla dzieci, których rodzice mogą sobie na więcej pozwolić - mówi.
Zmiany dotkną także osoby, które prowadziły zajęcia w przedszkolach. - Oprócz tego, że mnóstwo osób straci pracę to bardzo ważna jest także jakość edukacji, jakość tych zajęć - mówi Agnieszka Horyza, anglistka. - Zgodnie z przepisami z 2001 roku dzieci miały mieć dostęp do specjalistów, którzy są dobrzy w jednej, konkretnej działce - dodaje.
Wydział Oświaty proponuje, by firmy zajmujące się prowadzeniem zajęć dodatkowych wynajmowały sale przedszkolne poza godzinami jego funkcjonowania. - Moje przedszkole działa do godziny 18.00 - tłumaczy Elżbieta Szlandorowicz, dyrektora przedszkola nr 117. - Po 18.00 dziecko nie funkcjonuje i mówi o tym psychologia rozwojowa - kończy.
Najpopularniejsze komentarze