Poznań: mieszkańcy masowo pozbywają się... żółwi
We wtorek pisaliśmy o waranie, którego ktoś pozbył się wyrzucając go na śmietnik przy ulicy Drzymały na Sołaczu. Nie tylko tak nietypowe zwierzęta trafiają do poznańskiego ZOO. Mieszkańcy naszego miasta masowo pozbywają się bowiem... żółwi z terrariów.
O waranie znalezionym przypadkowo na śmietniku przy ulicy Drzymały pisaliśmy we wtorek (TUTAJ). Trafił do Starego ZOO, gdzie przebywa wraz z porzuconymi pytonami czy wężem boa. Ale poznaniacy do ZOO oddają też mnóstwo świnek morskich i papug. A to nie koniec.
- ZOO nie prowadzi hodowli żółwi czerwonolicych ani żółtolicych - podkreśla Grażyna Pabijan, kierownik Starego ZOO. Mimo to w ogrodzie zoologicznym na Jeżycach bywało ich nawet... 200. Dlaczego? Poznaniacy podrzucają je do stawów znajdujących się na terenie ZOO. Zwierzęta hibernują w mule przez zimę, a podczas wiosennego czyszczenia dna zbiorników oczom pracowników ukazują się dziesiątki przedstawicieli tego gatunku.
Jak się okazuje takie żółwie wypuszczone np. do poznańskiego jeziora mogą wywołać ogromne spustoszenie. - Jeśli wypuścimy takiego żółwia np. w Kiekrzu, to raczej będzie mieszkał właśnie tam. Jest jednak możliwość, że będzie migrować - tłumaczy Borys Kala z Polskiego Towarzystwa Ochrony Przyrody Salamandra. - Wyniszczają rodzime gatunki, polują na płazy i różnego rodzaju bezkręgowce - dodaje.
Polski żółw błotny w starciu z amerykańskim żółwiem czerwonolicym jest na straconej pozycji. Dodatkowo amerykański gatunek może przenosić choroby, na które polski odpowiednik nie jest odporny. - Na stawach na Morasku już od kilku lat obserwowane są dwa do trzech osobników - zdradza Kala. Takie żółwie można też zobaczyć w Jeziorze Rusałka.
Ale żółwie czerwonolice nie są jedynym zagrożeniem dla naszego środowiska. Inne to... wiewiórki szare. Gdy pojawiły się w Wielkiej Brytanii znacznie ograniczyły liczbę wiewiórek rudych. - Zgodnie z obowiązującym prawem zakazane jest posiadanie i sprzedawanie takich okazów. Jednak znaczna część społeczeństwa nie zdaje sobie z tego sprawy - kończy Kala.