O sąsiedzkich apelach: "panie szofer tu nie jest parking"
"Jak dobrze mieć sąsiada, On wiosną się uśmiechnie, Jesienią zagada, A zimą ci pomoże" tak lata temu śpiewały Alibabki. I choć większość z nas deklaruje, że żyje z sąsiadami w zgodzie, na klatkach schodowych wciąż można zobaczyć nietypowe apele mieszkańców do... mieszkańców. - To oddolna forma kontroli - wyjaśnia socjolog.
Tysiące poznaniaków żyją na osiedlach, z każdej strony otoczeni przez uważne oko sąsiada. Większość Polaków sąsiadów docenia. Według badań serwisu Tablica.pl wykonanych przez TNS Polska aż 62% mieszkańców naszego kraju przyznaje, że żyje z sąsiadami w zgodzie. Około 40% ankietowanych poprzestaje natomiast jedynie na grzecznościowych formułkach typu "dzień dobry".
Zgodnie z wynikami badania mieszkańcy miast powyżej 500 tysięcy osób są mniej skłonni do nawiązywania bliższych kontaktów z sąsiadami. Tylko 10% z nich regularnie się odwiedza i przyjaźni. Co ciekawe, jedynie trzy procent pytanych w badaniu przyznało, że unika swoich sąsiadów, bo działają sobie na nerwy.
Skąd więc taka wrogość na kartkach umieszczanych coraz częściej na klatkach schodowych bloków, osiedlowych płotach i samochodach zaparkowanych na osiedlowych parkingach? Oto kilka przykładów:
"Panie Szofer. Tu nie jest parking. Proszę parkować w miejscu dozwolonym (samochód może ulec uszkodzeniu)", "Ostrzeżenie od lokatorów dla lokatorów mieszkania nr 12. Przypomina się o obowiązku przestrzegania zasad współżycia z mieszkańcami bloku. Dość remontów, hałasów, bałaganu na klatce schodowej i zakłócania spokoju w bloku. Lokatorzy".
Kartki pochodzą od tej samej osoby (to właśnie do niej były skierowane). - Remont generalny trwał co prawda 2 miesiące, ale kupiliśmy mieszkanie do kapitalnego remontu i inaczej się nie dało. Na szczęście sąsiedzi właśnie się wyprowadzają. Żeby było śmieszniej, karteczka zza wycieraczki była napisana na wyciągu bankowym sąsiadów, stąd bez trudu potwierdziliśmy swoje przypuszczenia - wyjaśnia mieszkaniec Sołacza, który podesłał nam kartki.
Inny nietypowy apel pochodzi z osiedla Czecha. "Bardzo proszę lokatorów o nie rzucanie z okna w sąsiadów oraz ich pojazdy ziemniakami, śliwkami, pomidorami i workami z wodą, a także nie rysowanie pisakami po drzwiach" - można było przeczytać na kartce umieszczonej w jednej z klatek schodowych w 2011 roku.
- Rzeczywiście muszę przyznać, że w ostatnim czasie sam obserwuję nasilenie tego typu zachowań - mówi prof. Krzysztof Podemski, socjolog z UAM. - Na moim osiedlu również pojawiły się tego typu kartki z prośbą o to, by osoby spożywające alkohol na świeżym powietrzu były uprzejme zabrać ze sobą flaszki i puszki po alkoholu, a tym samym by nie wyrzucano ich w krzaki - dodaje.
- Takie oddolne pisanie próśb i zakazów wciąż się odbywa, bo chyba inne metody nie działają. Napisanie i wywieszenie kartki zwraca bardziej uwagę otoczenia niż przekazanie komuś uwagi bezpośrednio. A również zdarza się, że z bezpośrednim kontaktem możemy mieć problem, bo w wielu przypadkach nie wiemy, kto dopuszcza się potępianych zachowań.
Zdaniem Podemskiego jest to forma społecznej kontroli. - Mieszkańcy w ten sposób sami dbają o to, by w ich otoczeniu było spokojnie i by panował ład oraz porządek. Ludzie po prostu oddolnie wymuszają na innych przestrzeganie społecznych norm. Społeczności bronią się tak przed wandalizmem czy np. śmieceniem - kończy.
Posiadacie zdjęcia nietypowych karteczek będących wyrazem sąsiedzkiej komunikacji, umieszczanych na klatkach schodowych lub w innych miejscach? Przesyłajcie je na adres [email protected]. Pokażemy je na naszym portalu. Już w poniedziałek prosiliśmy o przesyłanie takich kartek do redakcji - zostaną wykorzystane w materiale video na antenie Telewizji WTK.
Najpopularniejsze komentarze