Gdzie na sanki? Tor saneczkowy na Cytadeli już działa
Miłośnicy zimowego zjeżdżania na sankach mogą już korzystać z toru saneczkowego na Cytadeli. Jest bezpłatny. Również bez opłat można korzystać z poznańskich górek i pagórków, na których w czasie ferii widać szczególnie dużo dzieci. Gdzie najlepiej jeździ się na sankach?
W połowie grudnia rozpoczęto równanie toru saneczkowego na Cytadeli, na którym jeszcze kilka miesięcy temu ewolucje wykonywali rowerzyści. O likwidacji toru rowerowego pisaliśmy wielokrotnie (m.in. tutaj). Z toru już mogą korzystać miłośnicy sportów zimowych. - Każdy chętny może się udać na Cytadelę i bez problemów skorzystać z toru saneczkowego. Usunięto z niego hopki przygotowane przez rowerzystów, tym samym jest gotowy do jazdy na sankach - mówi Artur Maj z Zarządu Zieleni Miejskiej.
Ale tor nie jest jedynym miejscem na Cytadeli, na którym można zjeżdżać na sankach. Wysokich wzniesień jest tutaj sporo. Gwarantują dużą prędkość. - No i można tu przez przypadek spotkać przyjaciół - mówi młoda poznanianka.
Tłumy pojawiają się regularnie także na Teatralce. - Można tu jechać daleko i długo - tłumaczą dzieci. Dzięki temu, że są tutaj latarnie, na sankach można w tym miejscu zjeżdżać praktycznie przez cały dzień. Sporą konkurencją dla górki przy moście Teatralnym jest wzniesienie w Parku Drwęskich na Wildzie. Choć można tu jeździć szybko, niebezpieczeństwem są drzewa znajdujące się w pobliżu. - Nie zderzyłam się z drzewem, jeżdżę trochę dalej - mówi dziewczynka zjeżdżająca na sankach.
Ten "sport" nigdy nie wychodzi z mody. Mieszkańcy Poznania nie mogą narzekać - w naszym mieście jest gdzie pobawić się na śniegu. Poza wymienionymi już lokalizacjami równie popularne miejsca to osiedle Tysiąclecia z górką, a także sąsiedztwo hali Arena. Wiele osób pojawia się również z sankami na os. Sobieskiego, na Golęcinie, czy w Lasku Marcelińskim.
Sanki mogą być traktowane jako tańsza wersja nart. Za zjeżdżanie z górek i pagórków płacić nie trzeba, wystarczy tylko kupić niezbędny sprzęt i można "szaleć". W sklepach sportowych i marketach za łopatkę (jabłuszko) do ślizgania zapłacimy już od kilku złotych w górę. Plastikowe sanki to już koszt kilkudziesięciu złotych. Na portalach aukcyjnych za drewniane sanki z oparciem trzeba zapłacić około 40-50 złotych (bez kosztów przesyłki). Nawet 300 zł musimy poświęcić na nowoczesne narto-sanki, które mają nam zapewnić dużo większą prędkość i tym samym większą radość ze zjeżdżania.