Reklama
Reklama

Franowo: kierownik budowy odpowie za śmierć strażaka?

fot. Tomasz Nowak
fot. Tomasz Nowak

W czerwcu 2011 roku na budowie trasy tramwajowej na Franowo doszło do tragicznego wypadku. Płot ogradzający budowę był pod napięciem. Dotknął go młody strażak, który zmarł kilka dni później. Prokuratura postawiła kierownikowi budowy zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci.

Jak doszło do wypadku?

Do zdarzenia doszło w nocy z 16 na 17 czerwca 2011 roku. Strażacy udali się na plac budowy trasy tramwajowej na Franowo po interwencji naszego portalu. Nasz czytelnik Paweł alarmował nas, że płot wzdłuż budowy na skrzyżowaniu ulic Chartowo i Piaśnickiej najprawdopodobniej znajduje się pod napięciem.

Jak relacjonował, w miejscu połączenia ogrodzenia z ziemią od czasu do czasu pojawiały się iskry. Sfilmował je telefonem komórkowym. Każdej osobie, która dotknęłaby wówczas ogólnodostępnego płotu na Ratajach groziło śmiertelne niebezpieczeństwo.

Na miejsce udała się jednostka straży pożarnej. Strażacy sprawdzili bezpieczeństwo płotu i całego placu budowy. Rozmawiali też z osobami pilnującymi placu. Gdy nic już nie wskazywało na jakiekolwiek zagrożenie, postanowili wyjechać. Przy opuszczaniu placu budowy strażak podszedł do bramy i został porażony prądem. Następnego dnia okazało się, że kotwy ogrodzenia były wbite bezpośrednio w przewody doprowadzające prąd do latarni ulicznych.

22-letni strażak po długiej reanimacji trafił do szpitala, gdzie zmarł kilka dni później.

Prokuratura stawia zarzut

O postawieniu zarzutu kierownikowi budowy informuje środowa Gazeta Wyborcza. Jak udało nam się ustalić kierownikowi budowy grozi od 3 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności. - Zarzuca mu się nieumyślne spowodowanie śmierci. Czyn ten polega na niedopełnieniu obowiązków wynikających z artykułu 22 punkt 3 ustawy prawo budowlane - tłumaczy prokurator Magdalena Woźniak prowadząca sprawę.

Konkretnie chodzi o nieprawidłowe wytyczenie linii przebiegu urządzenia w postaci ogrodzenia. - Początkowo zostało to zrobione prawidłowo, tak jak w projekcie z uwzględnieniem ewentualnych kolizji z mediami. W wyniku przesunięcia, którego dokonano wbrew projektowi, nie nastąpiła weryfikacja ewentualnych kolizji np. z oświetleniem i w związku z tym za taki czyn odpowiada tylko i wyłącznie kierownik budowy - wyjaśnia Woźniak.

Woźniak powołała biegłego, który m.in. sprawdzał zabezpieczenia na budowie. - Biegły wypowiedział się na temat tego jak wyglądał ciąg przyczynowo-skutkowy doprowadzający do wypadku i kto za niego odpowiada. Wskazał jednoznacznie, że kierownik budowy pełniący funkcję nadzorcze określone prawem budowlanym jest odpowiedzialny za prawidłowe wytyczenie linii przebiegu ogrodzenia, jego umiejscowienie, zabezpieczenie i wykonanie - dodaje.

Teren budowy podzielono na sektory. Za każdy odpowiadał konkretny kierownik robót budowlanych. Mimo to, za wypadek odpowiada kierownik budowy - a więc osoba znajdująca się na stanowisku wyższym niż kierownik robót budowlanych. - W prawie budowlanym nie ma czegoś takiego jak kierownik robót budowlanych. Zawsze odpowiada kierownik budowy. Jeśli przekazałby w formie protokolarnej obowiązki komuś innemu, sytuacja wyglądałaby inaczej. Ale tutaj nie miało to miejsca.

W trakcie dochodzenia badano też zachowanie strażaków, którzy przyjechali we wskazane miejsce sprawdzić, czy na płocie faktycznie pojawiają się iskry. - Wnioski z badań zachowania strażaków są takie, że być może na miejsce powinna być skierowana jednostka dysponująca odpowiednim przyrządem do sprawdzania prądu. Niemniej jednak jednostka, która udała się na miejsce wiedziała w jakim celu jedzie na budowę - zauważa Woźniak. - Strażak badał płot zewnętrzną stroną dłoni, zachowywał się więc właściwie.

Według Woźniak strażacy zostali powiadomieni i mieli sprawdzić, czy zgłoszenie jest prawdziwe. - Jest określony czas przeznaczony na reakcję. Nie ma wówczas czasu na to, by sprawdzać maile, czy oglądać wnikliwie nadesłane filmy. Dyspozytor musi podjąć decyzję i ją podjął.

- Biegły zajmujący się badaniem tej sprawy stwierdził, że zbieg tragicznych, niekorzystnych okoliczności doprowadził do tego wypadku. Jedna strona bramy znajdowała się pod napięciem, druga była uziemiona. W momencie, gdy strażak chwycił bramę, obwód się zamknął i mężczyznę poraził prąd. Do wypadku doszło już po zakończeniu akcji, gdy strażacy mieli opuszczać teren budowy - kończy.

Najczęściej czytane w tym tygodniu

Dziś w Poznaniu

7℃
4℃
Poziom opadów:
4.8 mm
Wiatr do:
23 km
Stan powietrza
PM2.5
9.60 μg/m3
Bardzo dobry
Zobacz pogodę na jutro