Reklama
Reklama

Lód na akwenach: do "odważnych" świat należy?

W ubiegłym tygodniu do Poznania zawitały mrozy. Cienka warstwa lodu zaczęła się pojawiać na akwenach. Nie minęło kilka dni, a już pisaliśmy o pierwszych przypadkach załamania się lodu pod ludźmi. Tymczasem niektórzy poznaniacy zdają się nie wiedzieć o zagrożeniu.

O pierwszym przypadku załamania się lodu pod ludźmi w tym roku pisaliśmy w czwartek. Dwóch 13-latków "bawiło się" na zamarzniętym stawie na Strzeszynie Greckim. Lód się załamał, wpadli do wody. Jednemu z nich udało się dostać na brzeg. Jego kolega wpadł pod lód, pod którym spędził kilkanaście minut. Chłopcy żyją, niestety ale jeden z nich znajdował się w stanie ciężkim. Z czasem było jednak coraz lepiej.

Do kolejnego niebezpiecznego zdarzenia doszło w sobotę nad Jeziorem Maltańskim. Poznanianka wybrała się tutaj na spacer z dziećmi i psem. Zwierzę w pewnym momencie wbiegło na taflę zamarzniętego jeziora. Kobieta chciała ściągnąć psa na brzeg - lód się jednak pod nią załamał. Gdyby nie natychmiastowa reakcja przechodzącego w pobliżu mężczyzny, zdarzenie mogłoby się skończyć tragicznie.

Mężczyzna wskoczył do wody za kobietą i wyciągnął ją na brzeg. Nic się jej nie stało, psu również. Do ostatniej interwencji strażaków w akwenie doszło w niedzielę. Pod lodem zauważono wówczas ciało kobiety.

Mimo nagłaśniania takich przypadków, są ludzie, którzy wciąż igrają z niebezpieczeństwem. - Desperat, do odważnych świat należy - pisze Michał. Na fotografii uwieczniono mężczyznę przechodzącego po lodzie powstałym na dawnym porcie rzecznym przy Warcie.

- Zdecydowanie odradzamy chodzenie po lodzie. Mimo utrzymujących się mrozów, na dobrą sprawę nigdy nie wiemy jak wygląda lód na akwenie - mówi starszy kapitan Sławomir Brandt, rzecznik wielkopolskiej Straży Pożarnej. - Może się okazać, że w niektórych miejscach pod lodem występuje zawirowanie cieku wodnego, co prowadzi do podmywania lodu. Mamy wrażenie, że jest on wystarczająco gruby, by nas utrzymać, ale może się okazać, że wcale tak nie jest - wyjaśnia.

- Zdecydowanie najniebezpieczniej jest na rzekach i w ich okolicach. Woda, która płynie nie zamarza. Nawet jeśli widzimy pokrywę lodową to pod nią, woda wciąż pracuje - dodaje. Nie pomagają też wahania temperatur. - Teraz mamy mrozy, ale gdy zrobi się około 0 stopni i ponownie zrobi się chłodniej, na lodzie mogą pojawić się pęcherzyki, które naruszają strukturę pokrywy lodowej. Lód jest wówczas dużo mniej wytrzymały.

Brandt wyjaśnia, że znalezienie się pod lodem to sytuacja praktycznie bez wyjścia. - Gdy znajdziemy się pod lodem, mamy bardzo małe szanse, że trafimy samodzielnie do przerębla, do którego wpadliśmy. W przypadku rzeki jest to praktycznie niemożliwe. Dlatego nurkowie zawsze schodząc pod wodę w przeręblach są wyposażeni w linki, by móc do nich trafić.

Jeśli już musimy wejść na zamarznięty zbiornik wodny, zadbajmy o podstawy bezpieczeństwa. - Nie róbmy tego sami. Poprośmy, by ktoś czekał na brzegu i w przypadku załamania się lodu zawiadomił służby. Wchodząc na lód zabierzmy ze sobą gwizdek i czekany. To może nam uratować życie - kończy.

Poznańscy strażacy włączyli się do akcji Bezpieczne Lodowiska właśnie po to, by zniechęcić ludzi do chodzenia po zamarzniętych akwenach. - Wystarczy znaleźć miejsce, na którym może powstać lodowisko, uzyskać zgodę od jego właściciela i umówić się ze strażakami. My przyjedziemy i wylejemy wodę, by utworzyć taflę do ślizgania się - kończy Brandt.

Najczęściej czytane w tym tygodniu

Dziś w Poznaniu

Znowu zimna noc przed nami!
13℃
1℃
Poziom opadów:
0 mm
Wiatr do:
18 km
Stan powietrza
PM2.5
19.26 μg/m3
Dobry
Zobacz pogodę na jutro