Grudzień 2010: zima zaatakowała nocą
Dokładnie rok temu, w nocy z 1 na 2 grudnia w Poznaniu spadły 23 centymetry śniegu. Odczuwalna temperatura wynosiła -25 stopni Celsjusza.
Tak duże opady śniegu spowodowały całkowity paraliż miasta. Od rana dworzec PKP i lotnisko nie obsługiwały zaplanowanych połączeń. Na ulicach tworzyły się gigantyczne korki. Samochody poruszały się ze średnią prędkością około 15 km/h.
2 grudnia 2010 roku Poznań należał do jednych z najbardziej zaśnieżonych miast w kraju. Piaskarki i pługi pracowały, ale nie nadążały z wciąż padającym śniegiem. Niektóre autobusy i tramwaje miały nawet 40 minut opóźnienia. Miasto zdecydowało, by znieść w tym dniu opłaty za korzystanie z komunikacji miejskiej.
Na poznańskim Dworcu Głównym PKP, podobnie jak na innych polskich dworcach, pasażerowie narzekali na brak informacji. Zakład Linii Kolejowych opóźnienia i odwołania pociągów tłumaczył nawet pół metrową warstwą śniegu zalegającego na rozjazdach.
Przez kolejne dni temperatury utrzymywały się na poziomie kilkunastu kresek poniżej zera. Pojawiały się kolejne opady śniegu. W trakcie pierwszych 20 dni od 2 grudnia Zarząd Dróg Miejskich wydał 1/3 kwoty przeznaczonej na zimowe utrzymanie dróg.
Jak jest w tym roku każdy widzi. Dodatnie temperatury, brak opadów śniegu, czy choćby deszczu to mało zimowy krajobraz. Mamy w końcu jesień!
W najbliższych dniach nie grożą nam opady śniegu. W piątek mogą się za to pojawić niewielkie opady deszczu. Silniej powieje wiatr. Temperatury oscylować będą w okolicach 10 stopni Celsjusza.
Nic nie zapowiada powtórki sprzed roku. Zobacz zdjęcia!


