Weterynarze przestali badać zwierzęta w ubojniach
Trwa protest w polskich rzeźniach. Weterynarze nie chcą pracować za nowe, niższe stawki ustalone przez Ministra Rolnictwa. Od tej chwili nie ma kto nadzorować uboju zwierząt, ani oceniać przechowywania i przetwórstwa mięsa, mleka, ryb oraz jaj.
Bez wymaganych dokumentów ubój jest nielegalny a to oznacza, że mniej produktów trafi na sklepowe półki. Protest, jak zapowiadają weterynarze, potrwa do odwołania. Skutki paraliżu najpierw odczują przetwórcy, a później klienci. Do protestu przyłączył się co drugi wielkopolski weterynarz.
Rozpoczęta w piątek akcja protestacyjna to już kolejna odsłona konfliktu między weterynarzami a Ministerstwem Rolnictwa. W grudniu Izba Lekarsko-Weterynaryjna podjęła decyzję o niewystawianiu świadectw zdrowia dla zwierząt. W odpowiedzi minister zniósł od 1 stycznia obowiązek wystawiania tych dokumentów. To oznacza mniejszą kontrolę nad ubojem. Weterynarze ostrzegają, że przełoży się to na mniejsze bezpieczeństwo konsumentów.
Teraz protestujący sprzeciwiają się nowym zarządzeniom ministra, które uderzyło bezpośrednio po ich kieszeni. Do tej pory za zbadanie do 15 świń rolnik płacił 17 zł. Z tego 93 proc. trafiało do kieszeni weterynarza. Dzisiaj ta kwota to 10 złotych. Minister Rolnictwa jest w tej sprawie nieugięty. Powiatowy Inspektorat Weterynarii podkreśla, że bez wystawianych przez weterynarzy zaświadczeń, ubój w rzeźniach jest nielegalny. Problem dotyczy również dopuszczenia na rynek mleka, ryb oraz jaj. Kolejne spotkanie pomiędzy stronami sporu wyznaczono na poniedziałek.