"My-Poznaniacy" nie mówią o porażce
Stowarzyszenie zdobyło w wyborach ponad 9 proc. poparcia i ani jednego mandatu w radzie miasta. "My-Poznaniacy" nie popierają w drugiej turze wyborów ani Grzegorza Ganowicza ani Ryszarda Grobelnego. Deklarują za to swoją dalszą aktywność.
Stowarzyszenie "My-Poznaniacy" nie postrzega niedawnego udziału w wyborach samorządowych jako porażkę. - Chcemy wprowadzić [do polityki] nowy język, zacząć rozmawiać o czymś innym, o konkretach. Przedstawiać problemy mieszkańcom, gdyż ta polityka dotychczas takiego charakteru nie miała. To jest cel podstawowy i ten etap nam się udało osiągnąć - mówił w czwartkowym programie Gorący Temat WTK Włodzimierz Nowak, działacz stowarzyszenia. - Nasz udział w wyborach jest jednym z elementów tego, czym się zajmujemy i co robimy - wtórował mu Lech Mergler, wiceprezes "My-Poznaniacy". - Dla polityków wybory to jest szczyt spełnienia. Dla nas to jest jeden z elementów podnoszenia skuteczności działania. Bo słowo polityka w naszym rozumieniu to jest działanie pro publico bono - dodał później.
Lech Mergler wskazał, że dzięki udziałowi w wyborach jego stowarzyszeniu udało się policzyć swoich zwolenników. Na kogo jednak zagłosują te osoby w drugiej turze wyborów prezydenckich: Ryszarda Grobelnego czy Grzegorza Ganowicza? - Dość dużą grupą poparcia dla nas są ludzie młodzi, od 18 do 24 lat, a także wykształceni. My jesteśmy przekonani, że inteligencja i witalność mieszkańców Poznania, którzy obdarzyli nas zaufaniem, podpowie im właściwe rozwiązanie. My w tej chwili nie sugerujemy - odpowiedział w programie Agnieszki Gulczyńskiej Lech Mergler. - Nie ma wyboru pomiędzy tymi dwoma kandydatami - dodał po nim Włodzimierz Nowak.
Jeden z członków "My-Poznaniacy", Andrzej Białas, nazwał ostateczne rozstrzygnięcie wyborów "rechotem ordynacji", ponieważ stowarzyszeniu nie udało się wprowadzić do rady żadnej osoby. Metoda d’Hondta, według której liczono głosy, nie sprzyja mniejszym ugrupowaniom i oddolnym inicjatywom. - W biznesie nazywa się to barierą konkurencyjną. W tym momencie mówimy o tym, że ordynacja w Polsce dokładnie tak jest skonstruowana, że jest trudno wejść. Natomiast miejmy świadomość, czego dokonało Stowarzyszenie "My-Poznaniacy" i nasi koalicjanci. (...) Jesteśmy pierwszym w Polsce takim komitetem, któremu udało się wyjść poza próg wyborczy i dwukrotnie go przekroczyć - komentował w WTK Włodzimierz Nowak. I dodał: - Chcemy pracować dalej i będziemy dalej pracowali dla mieszkańców, w naszym normalnym rytmie. Przekujemy dotychczasowy sukces wyborczy, bo tak postrzegamy zyskanie głosów i zaufania 15 tysięcy poznaniaków, w działania o których myślimy w najbliższej przyszłości. Myślimy o gabinecie cieni, różnych formułach i będziemy o tym dyskutować w najbliższym czasie.