Po co Muzeum Narodowemu ten zamek?
"Z naszego punktu widzenia zwycięża teraz funkcjonalny argument. Jeden z oddziałów Muzeum Narodowego w Poznaniu ma nienajgorszą przyszłość, będzie mieć większą powierzchnię dla swoich zbiorów". - mówi o Zamku Przemysła prof. Wojciech Suchocki, dyrektor Muzeum Narodowego w Poznaniu.
Maciej Kabsch: Panie Profesorze, po co Muzeum Narodowemu ten zamek?
Wojciech Suchocki*: Dzięki inwestycji, znacznie zwiększy się powierzchnia znajdującego się na wzgórzu oddziału Muzeum Sztuk Użytkowych. Przede wszystkim ekspozycja, ale także część magazynowa będzie mogła funkcjonować w nowych, o wiele lepszych warunkach. Rozmaite kolekcje, które posiadamy, będą mogły być wreszcie pokazane publicznie. Chodzi m.in. o orientalia czy zdobnictwo japońskie, hebrajskie, a także unikatowe obiekty tworzone przez współczesnych polskich artystów.
Jak to się stało, że Muzeum Narodowe podpięło się pod pomysł budzącej spory rekonstrukcji, firmowanej przez Komitet Odbudowy Zamku Królewskiego w Poznaniu? Zamiary obu stron zbiegły się w tym samym czasie i połączyliście siły?
Nie. Kwestia odbudowy, czy też budowy zamku, właściwie od czasów powojennej odbudowy starego miasta i w kontekście organizowania Muzeum Narodowego cały czas była obecna. Pozostawał tylko problem, w jaki sposób trzeba to rozwiązać. Już w latach 60-tych, gdy rodziła się koncepcja budowy nowego skrzydła muzeum, były plany zagospodarowania wzgórza. To były plany architektury nowoczesnej. Koncepcje się zmieniały, rozmaite sytuacje, oczywiście też finansowe, stawały temu na przeszkodzie. Ale zabraliśmy się za to chyba na rok przed powstaniem społecznego Komitetu. Później odbyło się w moim gabinecie spotkanie z przedstawicielami stowarzyszeń zainteresowanych tym problemem. Wtedy mieliśmy trochę inną koncepcję: otwartego konkursu architektonicznego. A potem powstało stowarzyszenie, które przejęło prowadzenie tej sprawy. I tam powstała koncepcja konkursu - taka, która w zasadzie przesądzała o tym, w jakiej formie to muzeum powstanie, że to będzie właśnie ta forma historyzująca, na współ rekonstruująca.
Budowa zamku ma kosztować 18 milionów złotych, czyli nieco ponad 1/3 kosztów słoniarni. Co będzie, jeśli średniowieczne fundamenty zaczną pękać, koszty budowy poszybują w górę tak jak w przypadku stadionu, a miasto powie: nie mamy więcej pieniędzy na zamek, musimy ciąć wszystkie inwestycje, bo płacimy długi po Euro 2012? Niedokończona budowa przez kilka lat będzie dominować nad Starym Rynkiem?
Ja muszę mieć przede wszystkim zaufanie do partnerów tego przedsięwzięcia. A więc po jednej stronie tych, którzy przygotowując dokumentację projektową, wykonali badania dotyczące gruntu. Z drugiej strony partnerów, którzy zgodzili się finansować to przedsięwzięcie, czyli miasta i województwa. Opieramy się na przyjętym kosztorysie. Jestem przekonany, że nawet gdyby zaszły jakieś nieprzewidziane okoliczności, to partnerzy angażują się w to przedsięwzięcie po to, aby je doprowadzić do końca.
A co Pan Profesor sądzi o architekturze zamku? Wielu historyków sztuki i architektów wyśmiewa go i bije na alarm: to fałszowanie historii, bez żadnych historycznych planów budujemy "Disneyland". Ludzie spoza Poznania śmieją się z tego głośno. Środowisko poznańskie raczej dyplomatycznie. Umberto Eco wyśmiewał kiedyś Amerykanów za to, że stawiają w rezydencjach obok bezcennych rzymskich posągów tanie falsyfikaty, tak aby ładnie sobie stały w towarzystwie. Dopuściłby Pan do czegoś podobnego w swoim muzeum?
Wie Pan, śmiech może mieć różne znaczenia. Tych, którzy się śmieją, należałoby zapytać: co ten śmiech właściwie oznacza? Może oznaczać po prostu to, że się jest spoza Poznania i w jakimś tam środowisku wypada się śmiać. Myślę, że Pan sobie zdaje sprawę z tego, skoro uprawia Pan dziennikarstwo w Internecie, jak wiele opinii, które zataczają szerokie kręgi, a nawet są podstawą formowania się pewnych środowisk, bynajmniej nie są argumentowanymi, przemyślanymi, ale tylko wynikają z tego, że się ludzie rozglądają na boki, albo nadstawiają uszy i już wiedzą: co mają wiedzieć, jak mają myśleć. A propos opinii, warto to mieć zawsze w pamięci. Jeśli chodzi o koncepcję architektoniczną, tu oczywiście były różne możliwości, również powołania architektury nowoczesnej, która będzie jednak brała pod uwagę pewne rozmaite uwarunkowania tego miejsca. Zwyciężyła jednak inna koncepcja. W tej chwili, jeśli o mnie chodzi, uważam, że nie jest to moment, w którym miałbym nawet włączać się do dyskusji na temat koncepcji, która ostatecznie zwyciężyła. Był kiedyś konkurs. Był czas, żeby w momencie, gdy on się odbywał, a nawet krótko po jego rozstrzygnięciu, te opinie formułować. Ci, którzy konkurs organizowali, moją opinię znają. W tej chwili jest inny etap. Rozpisaliśmy przetarg na wykonanie. Ale ja rozumiem, że dyskusje się toczą i jest to jak najbardziej normalne. Z naszego punktu widzenia zwycięża teraz funkcjonalny argument. Jeden z oddziałów Muzeum Narodowego w Poznaniu ma nienajgorszą przyszłość, będzie mieć większą powierzchnię dla swoich zbiorów. Z tego punktu widzenia jest to pozytywne. Cała reszta... będzie na pewno dyskutowana.
Czy jakieś pomieszczenia na zamku dostanie w użytkowanie Komitet Odbudowy Zamku albo miejscy urzędnicy?
Nic z tych rzeczy. Według obecnej koncepcji, odbudowana część zamku będzie połączona z tzw. budynkiem Raczyńskiego, w którym się mieści w tej chwili Muzeum Sztuk Użytkowych. Funkcje będą w całości muzealne, wyjąwszy wieżę, która będzie miała funkcję widokową. Komitet nigdy nie rościł pretensji do użytkowania jakiegokolwiek fragmentu powierzchni. Pierwotnie była tylko koncepcja, by Urząd Marszałkowski miał tam możliwość recepcji w przypadku bardziej znaczących uroczystości, ale pan marszałek wycofał się z tych propozycji.
Proszę coś powiedzieć o planowanym łączniku pomiędzy obecnymi skrzydłami muzeum, a położonym na wzgórzu zamkiem. Wiemy, że na pewno nie powstanie on w pierwszym etapie inwestycji...
Na tym etapie, który teraz będzie realizowany, chodziło w zasadzie o zapewnienie w projekcie możliwości wykonania łącznika. Jeżeli w przyszłości uda się zebrać środki, to połączenie zamku z nowym skrzydłem muzeum będzie możliwe. Projekt architektoniczny jeszcze nie jest konkretyzowany, chociaż wydaje nam się to dobrą koncepcją.
A czy jest jeszcze szansa na zrealizowanie futurystycznej tuby światowej sławy architekta Claudio Silvestrina, która miała się pojawić na dachu nowego skrzydła muzeum przy al. Marcinkowskiego?
Niestety sprawa póki co jest w zawieszeniu. Jest już na etapie bardzo zaawansowanym, mamy projekt wykonawczy. Dotyczy nie tylko części zaprojektowanej przez Claudio Silvestrina, widocznej na zewnątrz, ale także galerii na poddaszu starego gmachu. Ten projekt mamy, ale niestety nie mamy źródeł finansowania. Z tego powodu, że nie zaklasyfikowaliśmy się na ministerialną listę projektów opracowywanych wiosną ubiegłego roku. Póki co, żadne alternatywne źródło nie jest dla nas dostępne.
Kiedy pojawi się następna szansa?
Po 2013 roku.
Dziękuję za rozmowę.
Dziękuję.
*prof. dr hab. Wojciech Suchocki: dyrektor Muzeum Narodowego w Poznaniu, kierownik Zakładu Historii i Teorii Badań nad Sztuką w Instytucie Historii Sztuki UAM