Czas na wietrzenie w magistracie?
Rząd Donalda Tuska planuje w 2011 roku w ramach racjonalizacji zatrudnienia w budżetówce zwolnić co dziesiątego urzędnika. Może warto przy okazji dokonać takiej rewolucji w Urzędzie Miasta Poznania?
Ostatnie "wpadki" poznańskich urzędników i władz miasta nakazują poważnie zastanowić się, czy aby w magistracie nie potrzebne jest "wietrzenie" i zewnętrzny audyt. Pozwoli to na wskazanie błędów popełnianych przez poszczególne wydziały, sprawdzenie gdzie jest za dużo urzędników i na co miasto błędnie wydaje pieniądze.
Najbardziej zagrożone "wietrzeniem" jest Biuro Promocji Miasta, którego dyrektorem jest Łukasz Goździor. Przypomnijmy, że został na to stanowisko wybrany bez konkursu, z nominacji prezydenta Ryszarda Grobelnego, którego wspierał w czasie wyborów samorządowych. Ostatni kontrowersyjny pomysł to kampania reklamowa pod hasłem "A nam już trawa rośnie", której start zbiegł się w czasie z krytycznym raportem UEFA dotyczącym m.in. trawy na przyszłej arenie Euro 2012. Kampania kosztowała podatników 600 tys. zł.
Równie dotkliwa pomyłka urzędników i wiceprezydenta Sławomira Hinca związana jest z opłatami za przedszkola. Nad nowymi stawkami pracowały w Wydziale Oświaty intensywnie dwa zespoły, które najpierw przygotowały błędną uchwałę, a nowa z poprawkami dyskryminuje pracujących rodziców i nakazuje im płacić zdecydowanie więcej niż w roku szkolnym 2009/2010. Ponadto dyrektor Andrzej B. Tomczak nie wykonał żadnych poważnych ruchów, aby ratować spadający poziom miejskiej oświaty.
Aktualnie w ogólnopolskim rankingu szkół ponadgimnazjalnych nasze placówki lądują poniżej 20. miejsca (stan ten trwa od kilku lat), a wyniki testów gimnazjalnych są fatalne. Wśród błędów decyzyjnych jest dołożenie swojej cegiełki do zamknięcia poznańskiej intelektualnej kuźni młodych talentów, która od lat 90-tych tworzyła magazyn młodzieżowy "Przeciąg".
Wątpliwości budzi również praca i decyzje pracowników POSiR oraz pełnomocnika prezydenta Poznania ds. Euro 2012, Michała Prymasa. Ponoszą oni winę za zalanie wartych ok. 100 tys. zł opraw meczowych kibiców Lecha Poznań i zakłopotanie mieszkańców, którzy nie zawsze widzą, czy wydane na modernizację Stadionu Miejskiego 713 mln zł miało sens i odbyło się w sposób gospodarny. Radni z opozycji już po cichu mówią o konieczności przeprowadzeniu poważnej kontroli wydatków na stadion.
Mieszkańcy stolicy Wielkopolski krytycznie wypowiadają się również na temat pracy strażników miejskich, którzy podlegają wiceprezydentowi Tomaszowi Kayserowi. W ostatnim sondażu portalu epoznan.pl aż 50 proc. ankietowanych oceniło pracę straży miejskiej fatalnie, a tylko 11 proc. pozytywnie.
Projekt rządu ma dotyczyć administracji państwowej, ale może przyszły prezydent Poznania i nowi radni wykażą się typowo poznańską starannością, rzetelnością i pomysłowoćią wykonując ten ruch...