Śmigus Dyngus: na Ławicy grasowały Żandary
Dziś w Poznaniu, być może z powodu chłodu, wodnej bitwy na ulicach nie było. Zapał bardziej krewkich polewaczy studziła zawczasu policja perspektywą wysokiego mandatu. Tymczasem na Ławicy pojawiły się Żandary: ludowi przebierańcy w strojach księdza, baby czy niedźwiedzia, odwiedzający od stu lat domy na swoim osiedlu.
W ostatnich latach starożytne słowiańskie święto Śmigus Dyngus przeżywało w Polsce taki renesans, że przed Wielkanocą policjanci musieli przypominać: za jego zbyt obfite kultywowanie grozi mandat do 500 zł. W przeszłości na ulicach Poznania młodzież urządzała prawdziwe wodne bitwy. Dziś, być może z powodu chłodu, trudno było je zauważyć. Wodne potyczki w ograniczonej skali toczyli przede wszystkim najmłodsi. W ruch poszły więc plastikowe pistolety i napełnione wodą butelki.
Kiedyś w drugi dzień świąt wielkanocnych tylko młodzi panowie oblewali zalotnie panny, po to, aby one się im odwdzięczyły tym samym we wtorek. Śmigus Dyngus szczyci się pogańskim rodowodem. Dla społeczności wiejskiej polewanie wodą było magicznym obrzędem o charakterze oczyszczającym. Sam Śmigus Dyngus symbolizuje wiosenne oczyszczenie z chorób, a nawet grzechu.
Zupełnie inaczej niż gdzie indziej lany poniedziałek obchodzony jest na poznańskiej Ławicy. Co roku niemal od stu lat nawiedzają ją tam Żandary, czyli ludowi przebierańcy. W ten sposób przy dźwiękach tradycyjnej muzyki wielkanocny poniedziałek spędziło ośmiu mężczyzn. Byli przebrani m. in. za babę, dziadów, księdza i niedźwiedzia. Wędrowali od domu do domu. Mieszkańcy Ławicy jak co roku już od rana czekali na ich wizytę. To jedna z niewielu poznańskich tradycji wielkanocnych, która przetrwała do dziś.
Ławickie Żandary spełniają bardzo ważną funkcję społeczną: odpędzają złe moce wodą, laską i rózgą. Powinni ich się obawiać też wszyscy ci, którzy źle się sprawowali w ciągu roku. Aby przebierańcy rózgi nie nadużywali, a odwiedziny przebiegały jak należy, porządku pilnował Żandar w stroju żandarma.