Po demonstracji Rozbratu: miasto składa doniesienie
Pojawiają się pierwsze echa po sobotniej demonstracji w obronie Rozbratu. Aktywiści pokazali swoją siłę i być może skutecznie zniechęcili potencjalnych nabywców terenu, na którym działa ich skłot. Przy okazji jednak zdemolowali fasadę Urzędu Miasta, od którego oczekują pomocy. - Władza nie będzie działała pod presją terroru. - mówił Wojciech Kręglewski, przewodniczący Komisji Polityki Przestrzennej Rady Miasta. Urzędnicy informują, że złożą doniesienie o popełnieniu przestępstwa.
W obronie skłotu Rozbrat w sobotę ulicami Poznania przeszło prawie tysiąc osób. Pod Urzędem Miasta spalili kukłę prezydenta Grobelnego i odpalali fajerwerki. Anarchiści we Włoszech używają kamieni i dynamitu. Nasi, aby zachować fason, muszą czasem chociaż popisać jakąś ścianę lub rzucić w nią woreczkiem z farbą. Dostało się więc i zabytkowemu gmachowi Urzędu Miasta. Było prawie jak podczas alterglobalistycznych zamieszek na Zachodzie. - Pewne rzeczy musiały zostać wyrażone. To jest pewna ekspresja, która wiąże się z różnymi demonstracjami. - tłumaczył Jarosław Urbański z Federacji Anarchistycznej.
Pojawiło się jednak pytanie, czy urzędnicy i radni będą chcieli z anarchistami dalej rozmawiać. Należący formalnie do banku Rozbrat ma zostać zlicytowany w piątek 26 marca br. Anarchiści chcą, aby Miasto pomogło zachować skłot, albo wyznaczyło dla niego alternatywną lokalizację. Jednak po ich demonstracji siły dał już wyraz ubożenia Wojciech Kręglewski, przewodniczący Komisji Polityki Przestrzennej Rady Miasta: - Władze Miasta Poznania nie mogą pozwolić na to, aby grupy społeczne dochodziły swoich racji w taki sposób, który w cywilizowanym świecie jest nie do przyjęcia.
Anarchiści mieszkają i działają na Rozbracie od 16 lat. Stworzyli tam wpływowe i całkowicie niezależne centrum społeczno-kulturalne. Odbywają się tam koncerty, wystawy, odczyty literackie i debaty polityczne. Mogą tam znaleźć miejsce zarówno wszelkiej maści kontestatorzy, jak i fani BMX-a. Działa tam być może najważniejsza w Polsce, według wypowiedzi politologów z UAM, biblioteka anarchistyczna. Dla miasta wielkości Poznania, które aktywnością kulturalną i społeczną wciąż przesycone nie jest, utrata Rozbratu byłaby trudną do przeliczenia, ale realną stratą. - Miasto musi sobie zdawać sprawę z tego, że tego typu miejsca nie likwiduje się od tak decyzją, czy brakiem zainteresowania. Bo w przypadku Miasta mamy tutaj głównie do czynienia z brakiem zainteresowania. - argumentował Jarosław Urbański z F.A.
Obecność skłotu czyni miasto ciekawszym, a więc takim, jakim chcemy je pokazywać w kosztownych akcjach promocyjnych, obliczonych na przyciąganie studentów i inwestorów. Na Rozbracie samoczynnie powstał ośrodek, którego jak dotąd nie udało się w Poznaniu odgórnie zbudować. Urzędnicy mogą jednak chcieć teraz pokazać swoje niezadowolenie demonstracją siły anarchistów po to, aby w nadchodzących tygodniach z żądaniami i petardami nie podeszli pod Urząd Miasta szewcy, nauczyciele, kominiarze czy hydraulicy. - Władza nie będzie działała pod presją terroru. Jeżeli organizatorzy tego przedsięwzięcia cokolwiek w tym zakresie oczekiwali, to są w głębokim błędzie. - mówił radny Wojciech Kręglewski.
Działacze z Rozbratu zapowiadają już dalsze działania, by skupić uwagę miasta. Tymczasem według radnego Wojciecha Kręglewskiego, stworzenie przestrzeni dla kultury alternatywnej w innym miejscu już raczej nie jest możliwe.
Według policjantów, demonstracja anarchistów przebiegła spokojnie i bezpiecznie. - Zatrzymaliśmy wprawdzie jedną osobę - przeciwnika demonstracji, która to osoba okazała się poszukiwaną przez policjantów. Poza tym wieczorem do komisariatu przywieziono też 33-letniego mężczyznę, który nosił na sobie ślady pobrudzeń o różnego rodzaju farb. Ta osoba została przesłuchana. Zabezpieczono materiały. Będziemy wyjaśniać kwestię graffiti na murze. - relacjonował st. asp. Zbigniew Paszkiewicz z zespołu prasowego poznańskiej policji.
Urzędnicy postanowili, że złożą doniesienie o popełnieniu przestępstwa. Dokumenty jutro mają trafić do funkcjonariuszy policji. Urząd chce swoje doniesienie motywować artykułem 304 Kodeksu Postępowania Karnego, a mianowicie: Każdy dowiedziawszy się o popełnieniu przestępstwa ściganego z urzędu ma społeczny obowiązek zawiadomić o tym prokuratora lub Policję.
Najpopularniejsze komentarze