Giełda staroci przy Starej Rzeźni
W poszukiwaniu unikatowych lamp, obrazów i książek w każdy weekend poznaniacy odwiedzają giełdę staroci przy Starej Rzeźni. Dostępne tam przedmioty często są jedyne w swoim rodzaju. W sobotę giełdę odwiedzili reporterzy WTK.
Chociaż Poznań jest kojarzony przede wszystkim z większymi lub mniejszymi galeriami handlowymi, weekendowe targowisko przy Starej Rzeźni cieszy się wśród jego mieszkańców wciąż popularnością. Pan Dariusz Stanecki na giełdę przychodzi w każdą sobotę. Jak mówi, to prawie jak nałóg. Nawet jeśli nic tam nie kupi, spędzonego czasu wcale nie żałuje. W ostatnią sobotę szukał wazonów. - Trzeba się znać na cenach, żeby nie przepłacić. - tłumaczył reporterom WTK.
Tymczasem państwo Rochatkowie odwiedzili w sobotę giełdę przy Starej Rzeźni po raz pierwszy. Przyszli, bo jeden ze znajomych polecił im to miejsce. Szukali orginalnych świeczników do domu. - Przyszliśmy zobaczyć czym tu się w ogóle handluje. To jest taki mały Czacz! [pchli targ - red.] - powiedział z uśmiechem Ryszard Rochatka.
Magia pchlego targu przy ul. Garbary potrafi być wciągająca. Pan Bogumił Adamski starociami wykończył całe mieszkanie. Nie wyobraża sobie weekendu bez wizyty na giełdzie rzeczy używanych. Gdy spotkali go reporterzy WTK, przyszedł po kieliszki. - Zaraziłem pasją do staroci wszystkich znajomych. - deklarował.
Na giełdzie rzeczy używanych można kupić niemal wszystko. Od starych lamp, stojaków, książek, zegarków czy talerzy, po kurtki i swetry. Można też starocie przynieść, bo tutejsi handlarze chętnie je odkupią.
Kolejny z sobotnich rozmówców WTK handluje starymi lampami, a kiedyś był właścicielem antykwariatu. Za jedną z jego zabytkowych lamp trzeba zapłacić od stu do pięciuset złotych. Jak dodał, zbyt wielu kupujących jego towar niestety nie znajduje. Takie miejsca jak giełda na terenie Starej Rzeźni powoli odchodzą w niepamięć. Dzieje się tak głównie za sprawą internetu, do którego coraz prężniej przenosi się handel rzeczami używanymi.