14-osobowa delegacja wraca z Vancouver
Poznań nie zorganizuje Młodzieżowych Igrzysk Olimpijskich w 2014 r. W poprzednią środę Międzynarodowy Komitet Olimpijski wyznaczył do tego chiński Nankin. Nie pomogła ostatnia prezentacja poznańskich urzędników, którzy dziś wrócili z Kanady. Część opozycyjnych radnych dopytuje, czy staranie się o wielkie imprezy sportowe dla Poznania mają sens i czy nasza delegacja do Vancouver nie była za duża.
W miejskiej delegacji do Vancouver pojechało 14 osób. Byli to prezydenci Ryszard Grobelny i Sławomir Hinc towarzystwie 4 urzędników oraz 4 radnych. Pojechali też rektor AWF prof. Jerzy Smorawiński, wicemarszałek Senatu Marek Ziółkowski, a także 11-letnia Julia Wróblewska z serialu "M jak miłość" i jej mama. - Część z tych osób była odpowiedzialna za prezentację kandydatury Poznania. Inni m.in. za sprawy organizacyjne. - powiedział nam Rafał Łopka z Biura Kształtowania Relacji Społecznych Urzędu Miasta. Dodał, że nie są jeszcze podliczone koszty wyjazdu. Wskazał jednak, że każdy z 14-stu biletów lotniczych do Kanady i z powrotem kosztowało około 4 tys. zł.
- Jeżeli chodzi o ten wyjazd do Vancouver, jestem dość krytyczny. Trzeba się zapytać, czy ta delegacja musiała mieć aż 14 osób. Dlaczego pojechało aż 4 radnych, którzy nie wnoszą w taki wyjazd żadnej wartości? Po co wysłaliśmy gości?... - skomentował dla Epoznan.pl radny Lewicy i Demokratów Dominik Herberholz, zasiadający w Komisji Kultury Fizycznej i Turystyki.
Czy to zdanie całej opozycji? - Na pewno duża część tych osób była odpowiedzialna za prezentację. - odpowiedziała nam radna PiS Lidia Dudziak z Komisji Kultury Fizycznej i Turystyki Rady Miasta. Zastrzegła, że jak dotąd w jej klubie nie dyskutowano nad stanowiskiem w tej sprawie. - Nie podoba nam się to, że w tą delegację nie pojechali radni innych z klubów niż Platformy Obywatelskiej. - dodała później.
- Sądziliśmy, że wygramy organizację igrzysk. W związku z tym członkowie delegacji mieli już wiele poumawianych spotkań. - powiedział nam Rafał Łopka z Urzędu Miasta. Dodał, że 14-osobowa delegacja nie jest czymś nadzwyczajnym i prawdopodobnie chiński Nankin wysłał do Vancouver przynajmniej porównywalnie dużą.
Dominik Herberholz wskazuje jednak na poprzednie niepowodzenia Poznania w zabieganiu o Uniwersjadę. Odnosi on wrażenie, że urzędnicy starają się o kolejne imprezy głownie po to, aby sobie pojeździć: - Urząd Miasta staje się jakby biurem turystycznym dla urzędników! (...) Trzeba było się zastanowić, czy mamy jakąkolwiek szansę. Mierzmy zamiary na siły. - postulował lewicowy radny. Na pytanie, czy jesteśmy gotowi starać się o kolejne wielkie imprezy sportowe, Dominik Herberholz odpowiada przecząco: - Ile razy można się spażyć? Trzeba wyciągnąć z tego jakieś wnioski.
Inaczej na to patrzy Lidia Dudziak z PiS: - Moja opinia jest taka, że było bardzo blisko do organizacji igrzysk. (...) Jakbyśmy się nie starali o konferencję klimatyczną, to byśmy jej nie zorganizowali. Podobnie jest z Euro 2012. Myślę więc, że starać się trzeba. - mówiła dla Epoznan.pl. Radna zwróciła też uwagę, że dwa lata temu, gdy Poznań starał się o organizację Uniwersjady, podobnie jak w tym roku większość prezentowanych przez nas obiektów sportowych była tylko na papierze. Jej zdaniem, dobrze by było w następnej rozgrywce mieć więcej twardych argumentów w postaci zakończonych inwestycji.
Najpopularniejsze komentarze