Kupił narożnik w popularnym sklepie meblowym. W pakiecie dostał pluskwy?
Sprawa z Kalisza.
Mieszkaniec Kalisza w marcu zamówił w sklepie Agata Meble nowy narożnik do swojego domu - relacjonuje portal faktykaliskie.info. W kwietniu mebel odebrał z magazynu i wstawił do jednego z pomieszczeń. Po kilku tygodniach u swojego 5-letniego synka zauważył czerwone ślady przypominające ugryzienia przez owady. Początkowo rodzice myśleli, że syn został przez coś pogryziony w przedszkolu, odwiedzili też lekarza, który zapisał chłopcu maści, ale ślady wciąż się pojawiały.
Po czasie rodzice zaczęli szukać przyczyny w domu - padło na nowy narożnik. Szybko okazało się, że podejrzenia są słuszne - narożnik był wyposażony w cztery poduszki, a z relacji właściciela wynika, że w każdej z nich znajdowały się pluskwy. W dniu dokonania tego odkrycia rodzina poinformowała sklep o sytuacji i złożyła reklamację, wykonując zdjęcia z pluskwami w poduszkach. Pracownica sklepu miała stwierdzić, że to wystarczy. Równocześnie rodzina wezwała firmę do dezynsekcji, która ofoliowała mebel i zaleciła pozbycie się go. Ostatecznie narożnik wyrzucono, a w domu przeprowadzono trzykrotną dezynsekcję. Dla rodziny oznaczało to także konieczność wyprania wszystkich tkanin znajdujących się w domu.
Gdy kaliszanin próbował dowiedzieć się, co z jego reklamacją, usłyszał, że aby była rozpatrzona pozytywnie, muszą odbyć się oględziny mebla. Tyle tylko, że mebla już nie ma - został zutylizowany. Reklamacji więc nie uwzględniono. Mężczyzna ustalił, że jego przypadek nie jest odosobniony. W Gliwicach ktoś miał kupić w tej samej sieci łóżko z pluskwami.
Biuro Prasowe Agata wysłało oświadczenie do lokalnego portalu, w którym zapewnia, że procedura reklamacyjna odbyła się prawidłowo, a reklamacja nie mogła zostać uznana ze względu na brak dowodów potwierdzających obecność insektów w meblu na etapie opuszczania magazynu. Zaznaczono, że do reklamacji dołączono zdjęcie poduchy na dużym zbliżeniu, które nie było wystarczające do ocenienia sytuacji, a gdy sklep chciał dokonać oględzin, okazało się, że narożnika już nie ma. Zaznaczono też, że klient groził sklepowi nagłośnieniem sprawy w mediach i zachowywał się agresywnie.



Najpopularniejsze komentarze