Jacek Jaśkowiak chciałby jeździć rowerem do pracy, ale nie może. Przez pogróżki
Prezydent Poznania groźby dostaje od lat.
Gazeta Wyborcza przyjrzała się prezydentom polskich miast dojeżdżającym do pracy innym środkiem transportu niż samochód. Jest ich wielu. W przypadku dojazdów na rowerze numerem jeden jest prezydent Krakowa, Aleksander Miszalski, który rowerem jeździ przez cały rok, także na ważne spotkania. Rezygnuje z dwóch kółek tylko w sytuacji, gdy cel znajduje się zbyt daleko, ma napięty grafik lub pogoda nie sprzyja.
Z całą pewnością może mu zazdrościć prezydent Poznania, Jacek Jaśkowiak. Już kilka lat temu Jaśkowiak wyjaśniał, że bardzo chciałby jeździć do pracy rowerem, ale odradziła mu to policja. - Nie jestem człowiekiem strachliwym, natomiast mam wskazania policji, których muszę się trzymać. Kiedyś jeździłem do pracy rowerem, teraz nie mogę tego robić w regularnych porach, muszę korzystać z samochodu - mówił na początku 2021 roku. I choć minęło blisko 5 lat, sprawa jest wciąż aktualna. Policja w dalszym ciągu odradza prezydentowi naszego miasta regularne podróże rowerem do pracy ze względu na pogróżki pod jego adresem. - Ubolewam nad tym, bo lubię się przewietrzyć przed pracą, a po pracy dotlenić. Zrezygnowałem z codziennych dojazdów do urzędu nie z powodu wygody, tylko ze względów bezpieczeństwa - mówi obecnie w rozmowie z Wyborczą.
Jaśkowiak na rowerze jeździ sporo, obecnie głównie w weekendy. Co roku wjeżdża też rowerem na Śnieżkę, czym dzieli się w mediach społecznościowych. Stara się także brać udział w treningach dla rowerzystów na Torze Poznań.
Najpopularniejsze komentarze