Reklama
Reklama

Aglomeracja: szansa czy zagrożenie?

fot. AZS AWF Poznań
fot. AZS AWF Poznań

O rozlewającej się już od dawna poza granice miasta poznańskiej metropolii dyskutowano we wtorek w Urzędzie Miasta. W debacie wzięli udział m.in. prezydent Grobelny, Starosta Poznański, wójt Murowanej Gośliny, Prof. Rafał Drozdowski z UAM i przedstawiciele organizacji pozarządowych. Zgadzano się, że aglomeracja już istnieje, niezależnie od polityków. Od ich kooperacji zależy jednak, kiedy mieszkańcom "Wielkiego Poznania" będzie żyło się lepiej, a pieniądze z ich podatków będą wydawane skuteczniej.

Aglomeracja poznańska jest liczącym około miliona mieszkańców obszarem, skoncentrowanym wokół 560-tysięcznego Poznania. W otaczającym miasto pierścieniu Powiatu Poznańskiego zamieszkuje 309 tys. osób. Do Rady Aglomeracji Poznańskiej, która próbuje obecnie wypracować w niektórych obszarach wspólną politykę, należą też leżące poza Powiatem Poznańskim Skoki, Śrem i Szamotuły. 1/3 ludności oraz potencjału gospodarczego aglomeracji znajduje się poza granicami Poznania. Ościenne gminy są relatywnie bogatsze, a siła nabywcza "podpoznaniaków" może być już wyższa, niż poznaniaków. Mieszkańcy poznańskiej metropolii na ogół pracują, uczą się i bawią w Poznaniu, by później wracać zakorkowanymi ulicami do swoich "sypialni". Suchy Las czy Koziegłowy zaczęły już funkcjonować w zbiorowej wyobraźni jako dzielnice miasta. Pomimo problemów z komunikacją, mieszkańcy wybierają je przez tańsze mieszkania i różnice w podatkach. Ruch migracyjny dokonuje się w obie strony. Przybyły na wtorkową debatę wójt Murowanej Gośliny Tomasz Łęcki mieszkał 20 lat temu na os. Kopernika, a jego dzieci być może wrócą do Poznania. - Dla mieszkańców ta granica nie istnieje. Istnieje pewna "wspólnota poznańska". Różnice są pomiędzy politykami lokalnymi, ale one dotyczą raczej tego "jak", a nie "czy" wspólnie organizować aglomerację. - mówił Tomasz Łęcki.

Aglomeracja - jaka jest, każdy widzi

Na początku współorganizowanej przez Głos Wielkopolski debaty, prezydent Ryszard Grobelny stwierdził, że aglomeracja istnieje niezależnie od polityków, ale żeby funkcjonowała sprawnie, potrzebna jest wspólna instytucja. Otaczający miasto Powiat Poznański bywa czasem określany mianem drugiego wielkiego miasta w Wielkopolsce, którego komunikacja miejska przypomina kraje afrykańskie. Odniósł się do tego problemu wiceprezydent Poznania Mirosław Kruszyński: - Mieszkańcy aglomeracji często płacą dwa razy za bilet w dwóch firmach przewozowych. Pytanie więc, czy ta ilość pieniędzy jest w tym systemie dobrze wykorzystywana.

- Aglomeracja poznańska powstawała spontanicznie. -mówił Prof. Rafał Drozdowskiz UAM - Każdy chyba zna osobę, która, brzydko mówiąc, wyniosła się z Poznania. - dodał, wyjaśniając, że to "wędrówka ekonomiczna" o trudnej do sprecyzowania skali, ponieważ wiele osób mieszka poza miejscem swojego zameldowania. Prof.Drozdowski zwrócił uwagę na istotne zagrożenie: - Czy w rozmowie o aglomeracji nie zapominamy o optymalnym nasyceniu miasta? Czy nie mamy do czynienia z jego rozrzedzaniem? - Jak dodał, na niektóre powody "przedwczesnej wędrówki", takie jak ceny nieruchomości, politycy nie mają wpływu. - Prawdopodobnie nie wprowadzimy już na suburbiach ładu przestrzennego. (...) Nie zmienimy wyglądu Komornik. - stwierdził profesor.

Metropolia i gapowicze

W wielkich aglomeracjach zachodzi zjawisko tzw. "jazdy na gapę". Polega na tym, że bogatsi mieszkańcy przedmieść zostawiają utrzymanie swoich ulubionych teatrów i muzeów na barkach ludzi gnieżdżących się w miejskich blokowiskach. - 30% najlepszych uczniów poznańskich szkół średnich pochodzi z poza Poznania. A do najbogatszych się dopłaca. - podał inny przykład prezydent Grobelny. To właśnie społeczne konflikty wywołane przez "gapowiczów" popchnęły do przodu prace nad tworzeniem aglomeracji hanowerskiej, na której chcieliby się wzorować poznańscy włodarze. Jak mówili Starosta Poznański Jan Grabkowski oraz wójt Murowanej Gośliny Tomasz Łęcki, podpoznańskie gminy są gotowe do dokładania się do wspólnych usług dla mieszkańców. Prof. Rafał Drozdowski zwrócił uwagę, że typową dla metropolii "jazdę na gapę" należy widzieć w dwóch wymiarach. Poznań płaci za remonty dróg niszczonych przez mieszkańców Koziegłów, ale nowi "podpoznaniacy", którzy zapomną się w Koziegłowach zameldować, nie płacą za utrzymanie czystości na swoim osiedlu. Ponadto metropolia z definicji ma przyciągać mieszkańców regionu swoją kulturą i usługami. - Jeśli ktoś chce być metropolią, to bierze na siebie to zobowiązanie. - wyjaśniał prof. Drozdowski.

Będziemy szybsi od Hanoweru?

W aglomeracji hanowerskiej tworzenie wspólnego zarządzania trwało aż 40 lat. Ryszard Grobelny powiedział, że zna metody zarządzania metropoliami w Europie Zachodniej. Według polskich przepisów nie można ich jednak zastosować. Trzeba więc się skupić na celowych związkach międzygminnych, dotyczących gospodarki odpadami, turystyką i innych dziedzin. Starosta Grabkowski wrócił uwagę, że gdyby już teraz istniał związek międzygminny dla gospodarki odpadami, budowa spalarni śmieci nie byłaby wyłącznym problemem Poznania, ale całego związku. Według niego, dziś palącym problemem do rozwiązania w aglomeracji poznańskiej są konflikty przestrzenne.

Wiceprezydent Mirosław Kruszyński powiedział we wtorek, że nie ma jeszcze zgody wszystkich gmin aglomeracji co do utworzenia związku dla wspólnego transportu komunalnego. Starosta Poznański przypomniał, że o ujednoliceniu biletów komunikacji miejskiej mówi się w Powiecie już od 1999 r. Lech Mendler ze Stowarzyszenia "My Poznaniacy" postulował ograniczenie konieczności przemieszczania się w zakorkowanej aglomeracji: - Aby do Poznania ludzie jeździli do opery, ale nie do przedszkola. - mówił.

Poznań drugim miastem w Polsce

Tworzenie się poznańskiej aglomeracji na tle kraju przebiega dość sprawnie. Jak jednak pokazało porozumienie komunikacyjne pomiędzy Poznaniem a Mosiną, do którego nie włączyło się leżące między nimi Puszczykowo, nawet spajanie tak oczywistej polityki transportowej może potrwać wiele lat. Podczas debaty można było też usłyszeć wątpliwości co do wprowadzenia wspólnej polityki przestrzennej, ponieważ oznaczałaby ona dobrowolną rezygnację gmin z korzystnych inwestycji. Niedawno przytaczaliśmy wypowiedź Prezydenta Miasta, który pisał na swoim blogu, że woli, by nowe centra handlowe powstawały w granicach Poznania, niż zostawiały swoje podatki w sąsiednich gminach. Jeśli zatem niezależne Czerwonak i Luboń pośrednio powodują ucieczkę kupców z tradycyjnych ulic handlowych Poznania, może najrozsądniej byłoby włączyć do niego gminy Powiatu Poznańskiego, tak jak kiedyś Piątkowo? Powstałoby drugie w Polsce, 870-tysięczne miasto. Byłoby łatwiejsze w zarządzaniu i ciekawsze dla inwestorów. Czy daliby się do tego przekonać mieszkańcy powiatu? - Społeczeństwa dążą do autonomii. Mogą przystać na federację, ale nie będą chciały się jednoczyć. Chodzi o komunikowanie się urzędów ze społeczeństwem. Np. Suchy Las sobie chwali, że u niego przebiega ono sprawnie. - argumentowała Arleta Matuszeska, prezes Stowarzyszenia "My Poznaniacy". Powiedziała, że wielu mieszkańców poznańskiej części Kiekrza jest przekonanych, iż lepiej by się rozwijała ich dzielnica, gdyby wchodziła w skład Rokietnicy. Podobnie do Tarnowa Podgórnego skorzy są przeprowadzać się mieszkańcy położonego po drugiej stronie jezdni Piątkowa. Obecni na debacie samorządowcy przyznali, że model urzędów przypisanych do mniejszych, np. trzydziestotysięcznych grup mieszkańców mógłby być w przyszłości kopiowany także wewnątrz dzielnic Poznania. - Poznań jest naszym naturalnym liderem. Ale nie wchłonie nawet pierwszego pierścienia otaczających go gmin. - stwierdził w dalszej części dyskusji wójt Murowanej Gośliny Tomasz Łęcki.

Najczęściej czytane w tym tygodniu

Dziś w Poznaniu

7℃
4℃
Poziom opadów:
4.8 mm
Wiatr do:
23 km
Stan powietrza
PM2.5
9.40 μg/m3
Bardzo dobry
Zobacz pogodę na jutro