Co dalej ze szczątkami rakiety Falcon 9? Mają być nowe procedury

W Wielkopolsce znaleziono 4 części mające pochodzić z rakiety firmy SpaceX.
Dokładnie dwa tygodnie temu nad terytorium Polski doszło do niekontrolowanego wejścia w atmosferę drugiego stopnia rakiety Falcon 9. Widowiskowe spalanie wzbudziło ogromne zainteresowanie, a było doskonale widoczne m.in. z Poznania. Niedługo później okazało się, że szczątki rakiety prawdopodobnie spadły na terytorium naszego województwa.
Pierwszy fragment odkryto już w środę na terenie jednej z hurtowni w Komornikach, drugi tego samego dnia w lesie w podpoznańskich Wirach, a kolejny w Śliwnie, w powiecie nowotomyskim. Dwa dni później podobnego odkrycia dokonano w miejscowości Sędziny w powiecie szamotulskim. Gdy pierwsze zdjęcia pojawiły się w sieci specjaliści od astronomii i kosmosu orzekli, że to prawdopodobnie zbiorniki ciśnieniowe służące do przechowywania helu pod wysokim ciśnieniem i najprawdopodobniej są częścią rakiety.
RMF FM zauważa, że w tej sprawie wciąż jest wiele pytań pozostających bez odpowiedzi. Choć firma SpaceX wydała oficjalny komunikat, w którym przyznała, że jest w kontakcie z polskim rządem w sprawie znalezionych szczątków, wskazano też jak je zabezpieczyć, nie potwierdziła w 100 procentach, że to fragmenty rakiety Falcon 9.
Po dwóch tygodniach wciąż więc niewiele wiadomo. Polska Agencja Kosmiczna ma obecnie wypracowywać nowe metody zgłaszania incydentów kosmicznych, a wszystkie ministerstwa mają uaktualnić bazę adresów mailowych dla Departamentu Bezpieczeństwa Kosmicznego. - Problem w tym, że na razie te informacje musiałyby być wysyłane pocztą, bo po ataku hakerskim z początku tygodnia POLSA jest odłączona od internetu - zauważa rozgłośnia.