Robotnicy z czarną trumną przeszli przez miasto
Skandując "dla ludzi praca, dla rządu bezrobocie", manifestanci przeszli z zakładu Cegielskiego pod Urząd Wojewódzki. Po drodze złożyli kwiaty pod krzyżami Czewca'56. Domagali się takich odpraw, jakie otrzymują stoczniowcy oraz programu naprawczego dla poznańskiego Ceglorza.
W poniedziałek ulicami Poznania przeszła kolejna już demonstracja robotników z zakładów Hipolita Cegielskiego. Związkowcy przekazali na ręce Wojewody Wielkopolskiego petycję do Ministra Gospodarki. Żądali takich samych odpraw, jakie otrzymują dziś zwalniani z pracy stoczniowcy na mocy tzw. specustawy. Chodzi o około 60 tys. zł dla każdej zwolnionej osoby. Poza potrzebnymi na ten cel 11 milionami zł, manifestanci domagali się powstania programu naprawczego dla ich zakładów. Związkowcy ostrzegli, że jeśli postulaty te nie spotkają się z oczekiwanym odzewem, 23 pazdziernika 2009 o godz. 12.00 Poznań czeka największa demonstracja od 1956 r. W dzisiejszej uczestniczyło na razie kilkaset osób.
Protestujący rzucali ostrzegawcze hasła "dziś bezrobotni, jutro bezdomni" oraz "chodźcie z nami!". Ich stosunek do zajmujących się sprawą Cegielskiego polityków obrazował okrzyk "rząd do roboty za 500 złotych". Związkowców wsparli przedstawiciele wszystkich związków zawodowych. Do protestu dołączali się również Poznaniacy.
Manifestujący ruszyli o godz. 14.15 sprzed bramy głównej zakładu. Szli ulicami 28 czerwca i Wierzbięcice, kierując się pod krzyże Czerwca'56 roku. Demonstrację zakończyli przed budynkiem Urzędu Wojewódzkiego. Przeszli tą samą drogą, co robotnicy w 1956 r. Jak sami mówili, ówcześni manifestanci z Cegielskiego żądali chleba, oni zaś chcą pracy. Podczas marszu używali trąbek, gwizdków i petard. Nieśli też czarna trumnę, która miała symbolizować nadchodzący koniec zakładu. W zeszłym tygodniu w Ceglorzu rozpoczęły się zwolnienia grupowe. Pracę ma stracić tam ponad pół tysiąca osób.