Duża afera z poznańską firmą w roli głównej. Klienci wściekli, sprawie przygląda się UOKiK
Chodzi o Legimi.
Od kilku dni klienci firmy Legimi, która jest najstarszą w Polsce platformą oferującą dostęp do ebooków i audiobooków za opłatą, skarżą się na jej poczynania. Standardowa opłata abonamentowa to od około 40 do 50 złotych miesięcznie. W połowie października do użytkowników dotarł mail, z którego dowiedzieli się, że od 22 października dostęp do części książek będzie możliwy dopiero po uiszczeniu opłaty w wysokości 14,99 zł za sztukę. Co istotne, płacić będą mieli także posiadacze opłaconego abonamentu, a książka w ten sposób opłacona i tak będzie dostępna dla klienta tylko wtedy, gdy abonament będzie aktywny. Jeśli więc za jakiś czas zrezygnujemy z subskrypcji - utracimy też dostęp do wykupionych książek.
Katalog Klubowy, bo tak Legimi nazwało książki, za które trzeba teraz płacić, obejmuje dużą część wszystkich pozycji dostępnych na platformie - to pozycje m.in. tak dużych wydawnictw jak Czarna Owca, Wydawnictwo Czarne, Rebis, Media Rodzina, Świat Książki czy Wydawnictwo Dolnośląskie. Legimi tłumaczy zmiany tym, że musi dostosować się do nowelizacji ustawy o prawie autorskim, a tym samym inaczej rozliczać się z twórcami.
Użytkownicy Legimi, a przypomnijmy, że spółka ma swoją siedzibę w Poznaniu, są wściekli. Nie rozumieją, dlaczego to na nich przerzucane są koszty dostosowania się do zmian, o których firma nie dowiedziała się przecież nagle. Wiele osób zapowiada, że gdy tylko wygaśnie im abonament - przestaną korzystać z platformy, bo opłata 14,99 zł za książkę wcale nie jest niska, jak sugeruje firma.
Obecnym poczynaniom spółki przygląda się Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Z ustaleń portalu wirtualnemedia.pl wynika, że do UOKiK wpłynęło już kilkadziesiąt skarg na działanie poznańskiej firmy. Chodzi m.in. o zmiany w świadczeniu usługi w trakcie trwania już opłaconego abonamentu, ale też o współpracę z wydawnictwami.
Wszystko to zbiega się w czasie z czasowym usunięciem z platformy tytułów należących do Platformy Dystrybucyjnej Wydawnictw, która skupia duże wydawnictwa jak Media Rodzina. Publicat czy Prószyński Media. Według PDW Legimi stosowało kody biblioteczne (preferencyjny model rozliczeń z wydawnictwami dla instytucji kulturalnych i oświatowych) również w przypadku komercyjnych podmiotów, co przekładało się na brak wynagrodzenia dla autorów i wydawców. Takie działania nazwano "patologią" na rynku wydawniczym.
Najpopularniejsze komentarze