Sąd w sprawie zatrzymania Zgrabczyńskiej: utrzymano większość środków zapobiegawczych

Była już dyrektorka poznańskiego ZOO została zatrzymana przez policję w marcu.

Od początku afery wokół byłej dyrektorki poznańskiego ZOO Zgrabczyńska podkreśla, że jej zatrzymanie przez policję było niepotrzebne, a dodatkowo nałożono na nią zbyt surowe środki zapobiegawcze w postaci chociażby meldowania się na policji czy zakazu kontaktu z pracownikami ogrodu zoologicznego.

Pod koniec kwietnia Gazeta Wyborcza podała, że Zgrabczyńska zaskarżyła decyzje prokuratury - o jej zatrzymaniu (skarżyła się, że była brudna, bo pracowała przy zwierzętach, a dodatkowo założono jej kajdanki z tyłu a nie z przodu) oraz o środkach zapobiegawczych. Sąd w kwietniu zajmował się sprawą i w ostatnich dniach zabrał głos. Jak informuje Radio Poznań, sąd oceni działania policji dopiero po przesłuchaniu policjantów - werdykt ma być więc znany najwcześniej w sierpniu. Równocześnie sąd rozpatrzył zażalenie na zastosowane wobec kobiety środki zapobiegawcze. Większość z nich utrzymał, złagodził jedynie kwestię dozoru policyjnego. Zgrabczyńska nadal nie może kontaktować się z pracownikami ZOO i pojawiać się na terenie ogrodu.

Przypomnijmy, że prokurator, z którą rozmawiała GW podkreślał w kwietniu, że zatrzymanie było jedyną opcją. Prokuratura wie bowiem, że była dyrektor ZOO zanim stała się podejrzaną, utrudniała śledztwo. Miała m.in. robić próbne przesłuchania pracownikom zoo, którzy byli wzywani przez prokuraturę jako świadkowie w sprawie. Prokuratura obawiała się więc, że gdyby Zgrabczyńską wezwała na przesłuchanie, była dyrektor "zintensyfikowałaby działania na szkodę śledztwa i świadków". Dodatkowo prokurator zaznacza, że zatrzymanie Zgrabczyńskiej trwało kilka godzin - był to minimalny czas, w którym przeprowadzono czynności procesowe.

W rozmowie z GW prokurator przyznała, że w najbliższych tygodniach była dyrektor zoo ma usłyszeć kolejne zarzuty. Szczegółów jednak nie podano.