Reklama

Dyrektorka poznańskiego ZOO z publicznych pieniędzy płaciła za karmę dla swoich zwierząt? Miało na to pójść 170 tysięcy złotych

fot. ZOO Poznań Official / Facebook
fot. ZOO Poznań Official / Facebook

O sprawie napisał Onet.

Jak informuje portal, w ogrodzie zoologicznym pod rządami Ewy Zgrabczyńskiej miało dochodzić do wielu nieprawidłowości. Z relacji pracowników wynika, że mieli np. poświadczać nieprawdę w papierach potwierdzając przeznaczenie karmy dla zwierząt z zoo, choć w rzeczywistości trafiała ona do prywatnych podopiecznych dyrektorki. Mowa tu jest o karmie za łącznie około 170 tysięcy złotych z publicznych środków. Podobny problem miał dotyczyć sprzętów, które w teorii miały trafiać do zoo, a w rzeczywistości jechały do gospodarstwa Zgrabczyńskiej, a więc do jej prywatnych podopiecznych. Gdy pracownicy się buntowali, mieli być zmuszani do odejść. Bunt wykazywali także weterynarze, którzy prywatne zwierzęta dyrektorki mieli leczyć lekami kupowanymi dla zwierząt z zoo.

Ale nieprawidłowości miało być więcej. Dyrektorka nie ma prawa jazdy, a służbowy samochód z kierowcą miał ją codziennie wozić do domu pod Poznań, a następnie do pracy. Zabierano też do szkoły jej dziecko. W grę miały też wchodzić podejrzane przetargi korzystne dla zaprzyjaźnionych firm i puste faktury. Jako jedyna pod nazwiskiem w rozmowie z Onetem wystąpiła Małgorzata Chodyła - była rzeczniczka zoo, która w zeszłym roku odeszła z pracy. Przyznała, że widziała nieprawidłowości i dlatego odeszła z pracy, jest obecnie świadkiem w sprawie.

Przypomnijmy, że w sprawie Zgrabczyńskiej i zoo toczy się prokuratorskie śledztwo. Niedawno trafiło do Prokuratury Okręgowej, bo sprawa ma być poważna.

Onet porozmawiał ze Zgrabczyńską. Dyrektorka twierdzi, przeciw niej ma występować grupa byłych i obecnych pracowników, którzy mieli m.in. obrażać ją w zamkniętej grupie ma messengerze. Nie zgadza się z tym, że miała kupować karmę dla swoich zwierząt z publicznych pieniędzy. Zapewnia, że kupowała ją za swoje. Zaprzecza też, by przetargi były pod kogoś ustawiane. - Uprzejmie informuję, że zniesławienie, pomówienie, naruszenie moich dóbr osobistych będę ścigać jak wściekły ratel, zgodnie z prawem. Należało być ostrożnym i nie robić krzywdy mojej rodzinie, nie podwyższać poziomu adrenaliny i kortyzolu mojej skromnej osobie, bo tygrysy i lwy tego świata mam po swojej stronie, a gang szopów spuścić potrafi jeszcze dotkliwszy łomot - napisała na FB po rozmowie z dziennikarzem przed dwoma tygodniami.

O sytuację ze Zgrabczyńską zapytano we wtorek Jacka Jaśkowiaka. W rozmowie z dziennikarzami przyznał, że miasto wie o uchybieniach, ale decyzje są podejmowane w oparciu o prawo pracy. W tej sprawie decyzja należy do zastępców Jaśkowiaka. Prezydent przyznaje też, że z jednej strony praca Zgrabczyńskiej przyniosła korzyści, bo zoo odwiedza większą liczba osób, ale z drugiej strony są nieprawidłowości, które trzeba wyjaśnić. Trudno więc jednoznacznie ocenić pracę dyrektorki.

Najczęściej czytane w tym tygodniu

Dziś w Poznaniu

24℃
13℃
Poziom opadów:
0 mm
Wiatr do:
25 km
Stan powietrza
PM2.5
12.49 μg/m3
Bardzo dobry
Zobacz pogodę na jutro