Spacer do lasu mógł zakończyć się tragicznie. Znaleziono mężczyznę uwięzionego w błocie
Na szczęście pomoc przyszła w porę.
Sytuacja miała miejsce w ubiegłą niedzielę. Policjanci z czarnkowskiej komendy otrzymali zgłoszenie o zaginięciu 70-letniego mieszkańca Czarnkowa. "Stróżów prawa poinformowała żona zaginionego, z relacji której wynikało, że jej mąż kilka godzin wcześniej wybrał się na grzyby w okolice miejscowości Hamrzysko - Gniewomierz. Po godzinie 15.00 skontaktował się z nią przez telefon komórkowy, informując o tym, że stracił orientację w terenie, źle się czuje, leży w błocie i nie ma czucia w nogach. Kobieta próbowała szukać męża na własną rękę, lecz bezskutecznie" - relacjonuje st. asp. Karolina Górzna-Kustra, oficer prasowy policji w Czarnkowie.
Oficer dyżurny natychmiast wysłał na miejsce wskazane przez zgłaszającą policyjny patrol z Czarnkowa i Wielenia. Policjanci bezzwłocznie udali się pieszo w kierunku, gdzie mężczyzna miał wejść do lasu. Po przejściu około kilometra usłyszeli głośne nawoływanie o pomoc. "Pobiegli w stronę, z której dochodziły krzyki, gdzie po chwili zauważyli zaginionego, który nie był w stanie się poruszać. Jego część ciała od pasa w dół znajdowała się w błocie. Mundurowi wydostali 70-latka z błota, jednak mężczyzna nie czuł swoich nóg i nie mógł samodzielnie na nich ustać. Z uwagi na stan zdrowia mężczyzny oraz grząski i trudny teren leśny, dyżurny wezwał do pomocy druhów z Ochotniczej Straży Pożarnej w Kruczu. Dzięki wspólnemu zaangażowaniu służb mężczyzna został przetransportowany na noszach ratunkowych i przekazany załodze kartki pogotowia, która zadecydowała o przewiezieniu go do szpitala" - dodaje.
Policjanci apelują, by podczas grzybobrania nie zapominać o bezpieczeństwie.