Problem z transportem lekarzy, którzy mieli pobrać serce od dawcy. Poznańskie pogotowie odmówiło ich przewiezienia mimo podpisanej umowy

Do sytuacji doszło 11 października.

O sprawie napisała Gazeta Wyborcza. Lekarze transplantolodzy z Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego przy ulicy Długiej w Poznaniu mieli pojechać do innej placówki, także w Poznaniu, w której znajdował się dawca serca. Ich zadaniem było m.in. pobranie serca i przewiezienie go do szpitala na Długą, gdzie miało trafić do mężczyzny oczekującego na przeszczep.

Szpital od lat w kwestii takich transportów współpracuje z wojewódzką stacją pogotowia ratunkowego. Tym razem pogotowie odmówiło jednak wykonania zlecenia. Zdarzyło się to pierwszy raz. Szpital musiał szukać transportu na własną rękę.

Jakub Wakuluk z pogotowia w rozmowie z GW wyjaśnia, że transport nie był wcześniej zgłoszony, a feralnego dnia stacja realizowała wiele przewozów i najzwyczajniej nie było możliwości, by zapewnić dodatkowy transport. Dyrektor naczelny pogotowia miał zadeklarować, że osobiście usiądzie za kierownicą karetki, by zrealizować zlecenie, ale żadnej wolnej karetki nie było.

Ratownicy medyczni nie wierzą w tłumaczenie szefostwa. Ich zdaniem stacja podpisała umowy ze zbyt duża liczbą ośrodków i teraz trudno jest się z nich wywiązać.

Jak podaje GW, ostatecznie przewóz zrealizowała prywatna firma medyczna. Nie doszło do żadnych opóźnień. Szpital zapowiada, że będzie domagać się zwrotu kosztów od pogotowia, które zgodnie z umową powinno ten przewóz zrealizować.

Niestety finał tej historii nie jest pozytywny. Pacjent, któremu udało się przeszczepić serce, zmarł. Lekarze zaznaczają, że jego śmierć nie ma jednak związku z zawirowaniami transportowymi organu. Przyczyną był ciężki stan pacjenta.