11-latka zostawiła skrzypce w tramwaju, znalazł je nastolatek. Chciał oddać, ale za pieniądze
Młody znalazca był roszczeniowy.
Sprawę opisuje Gazeta Wyborcza. Okazuje się, że uczennica jednej z poznańskich szkół muzycznych zostawiła w tramwaju skrzypce wypożyczone ze szkoły. Instrument jest drogi - kosztuje około 3000 złotych. Nie dziwi więc fakt, że cała rodzina bardzo przejęła się sytuacją. Mama 11-letniej dziewczynki przez trzy tygodnie szukała skrzypiec, odwiedzała poznańskie lombardy, szukała informacji na stronach internetowych. Aż w końcu znalazła - na facebookowej grupie pojawił post z informacją, że ktoś znalazł instrument.
Okazało się, że znalazcą jest 15-letni poznaniak. Gdy chłopak potwierdził numer umieszczony na pudle skrzypiec, zapytał o to, ile dostanie pieniędzy za zwrot instrumentu. Mama dziewczynki zaproponowała 50 złotych. Wówczas nastolatek odpisał (wymiana zdań miała miejsce za pośrednictwem mediów społecznościowych), że skrzypce są drogie i chce 200 złotych. Mama odpowiedziała, że to własność szkoły i poprosiła, by podał namiar na swoich rodziców. Oodmówił.
Ostatecznie nastolatek uznał, że skrzypce odda i "ma nadzieję, że sprawa zostanie między nami". Do przekazania doszło w centrum handlowym, chłopak dostał od rodziców 11-latki 50 złotych.
Andrzej Borowiak z wielkopolskiej policji w rozmowie z GW przyznał, że znalazcy należy się znaleźne w wysokości 10 procent wartości przedmiotu, ale tylko w sytuacji, gdy przedmiot zostanie zwrócony w ciągu dwóch tygodni od zaginięcia. Tu minęły 3 tygodnie. Jak zaznacza, nie można zatrzymać znalezionej rzeczy - to przywłaszczenie.
Najpopularniejsze komentarze