Spadochroniarz runął na ziemię z wysokości 2000 metrów. Prokuratura wyjaśnia okoliczności jego śmierci
Do tragicznego wypadku doszło w niedzielę na pilskim lotnisku.
O tej sprawie pisaliśmy już na epoznan.pl. Zginął 50-letni doświadczony skoczek spadochronowy, instruktor. Jak podaje Radio Poznań, z ustaleń prokuratury wynika, że nic nie wskazywało na to, że dojdzie do tragedii.
50-letni spadochroniarz wyskoczył z samolotu i wykonywał z innymi spadochroniarzami figury w locie. Nie wiadomo jednak dlaczego, nie otworzył głównego spadochronu i spadł na pas lotniska ginąc na miejscu. Nie wiadomo też, dlaczego nie uruchomił się spadochron zapasowy. Prokuratura ustala, czy była to kwestia awarii czy może spadochron, który powinien zadziałać automatycznie, nie został aktywowany przed lotem. Dokładnie przebadany zostanie sprzęt, z którego korzystał.
W poniedziałek odbywa się sekcja zwłok mężczyzny. Specjaliści będą sprawdzać czy na przykład spadochroniarz nie dostał zawału w trakcie lotu i przez to nie zareagował przed upadkiem.