Reklama
Reklama

Koniec Festiwalu Malta? Kuba Kapral: "jego reanimacja nie ma sensu"

archiwum | fot. Maciej Kopiński
archiwum | fot. Maciej Kopiński

Ważny głos w sprawie poznańskiej imprezy kulturalnej.

O trudnej sytuacji Festiwalu Malta pisaliśmy już w ostatnich dniach na epoznan.pl. Z funkcji dyrektora zrezygnował Michał Merczyński. Jak przyznał, przyszłość festiwalu zależy od władz Poznania. Nie jest tajemnicą, że organizatorzy imprezy mają długi. - Kategorycznie sprzeciwiamy się narracji, przedstawiającej Miasto Poznań jako podmiot, który jest zobowiązany do przejęcia odpowiedzialności za problemy finansowe Fundacji Malta i rozwiązania ich poprzez wydatkowanie dodatkowych środków publicznych na spłatę jej długu. Raz jeszcze podkreślamy: Miasto co roku wspierało finansowo Festiwal Malta oraz inne projekty kulturalne organizowane przez Fundację, przekazując na ich realizację najwyższe dotacje spośród przyznanych organizacjom pozarządowym - odniosło się do sprawy miasto.

Siedem dni niezapomnianych muzycznych wrażeń? To musi być CZAS NA TEATR! Pobierz aplikację już teraz i odkryj szczegółowy program: spektakle, koncerty, spotkania i wiele więcej!
REKLAMA

W międzyczasie ludzie ze świata kultury i sztuki przygotowali list otwarty w obronie festiwalu. Podpisało się pod nim wiele osobistości. Teraz pojawił się kolejny list, który jest jednak skrajnie inny od pierwszego. Jego autorem jest twórca i odbiorca kultury Kuba Kapral. Jego zdaniem Festiwal Malta jest martwy od dawna i jego reanimacja nie ma sensu.

Oto cały list:

Zacznę od przedstawienia się i określenia pozycji z jakiej wypowiadam/piszę poniższe słowa: od przeszło 20 lat realizuję w Poznaniu spektakle salowe, plenerowe, happeningi, piszę dramaty, robię słuchowiska. Jestem więc twórcą kultury w naszym mieście, ale też i odbiorcą, ponieważ staram się uczestniczyć w wydarzeniach artystycznych, które oferują instytucje miejskie i organizacje pozarządowe. Z takiej pozycji zajmuję stanowisko - jako twórca/odbiorca kultury.

Dlaczego zabieram głos? Odpowiem krótką historią, jak najbardziej w temacie. Kilka lat temu wziąłem udział w projekcie zagranicznej artystki, które to działanie odbyło się w ramach Festiwalu Malta. Przeszło pół roku po zakończeniu Festiwalu, owa artystka odezwała się do mnie z pytaniem, czy wiem, co się dzieje z Festiwalem Malta, gdyż od pół roku nie otrzymała wynagrodzenia. Nie wiedziałem co się dzieje z Festiwalem Malta, ale zacząłem pytać, rozmawiać. Okazało się, że jest sporo osób, które otrzymywały wynagrodzenia ze znacznym opóźnieniem, albo wynagrodzenia zmniejszone, lub, w skrajnym przypadku - wcale. Chciałem to nagłośnić, bo było to skandaliczne, ale żadna z tych osób nie chciała ani mówić publicznie, ani pojawiać się w kontekście tematu pod swoim nazwiskiem. Osoby te obawiały się zadzierać z tak dużą i tak dobrze osadzoną w mieście organizacją jaką jest Fundacja Malta. Temat umarł, choć po jakimś czasie wrócił, w zeszłym roku miała się odbyć debata na temat traktowania artystów przez Fundację, ale do tej debaty też nie doszło. I dlatego chcę powiedzieć to, co myślę, i co pokrywa się w dużej mierze z tym, co myśli wielu ludzi z tak zwanego środowiska twórczego w Poznaniu, ale może nie wybrzmi, jeśli nie zaczniemy mówić głośno. Zaczynam zatem.

W skrócie jest tak: Festiwal Malta tonie w długach (to określenie z artykułu w Gazecie Wyborczej), Michał Merczyński rezygnuje z dyrektorowania i twierdzi, że od dawna rozmawia z miastem Poznań o przejęciu przez miasto Festiwalu Malta, miasto zaś zaprzecza, że takie rozmowy miały miejsce i odmawia przejęcia festiwalu, a zwłaszcza jego długów. To sytuacja na dziś. Ale z Festiwalem Malta niedobrze jest od lat. Od lat Festiwal Malta nie jest wielkim wydarzeniem, od lat nie jest nawet znaczącym wydarzeniem ani na mapie Polski, ani Europy. Od lat mówi się, niestety, jak wspominam wyżej, w kuluarach, o złym traktowaniu pracowników i pracownic, o nieadekwatnych do wykonywanej pracy wynagrodzeniach, o wielomiesięcznych opóźnieniach w płaceniu owych wynagrodzeń. O tym, że poznańskie zespoły grają na Malcie "za bilety" i że to nie fair. I o jeszcze jednym: o nieadekwatności środków, jakie Fundacja Malta otrzymuje od miasta Poznań, wobec programu, jaki potem oferuje, także, a może przede wszystkim w kontekście całości przeznaczanego na kulturę budżetu. Nie przeczę, pierwsze dwie dekady Malty to edycje pełne wspaniałych spektakli, koncertów, dostępnych za darmo, odznaczających się wyraźnym walorem miastotwórczym, wiem, byłem, uczestniczyłem, zarówno jako aktor, ale również jako widz, ale ostatnie 10 lat? To coraz bardziej hermetyczny program, coraz mniej dostępne spektakle, coraz uboższy program, aż do tegorocznego, który jest nad wyraz skromny. Nie mówię, że słaby, czy zły, ale bardzo skromny, a przecież z publicznych środków przeznaczono na niego milion złotych. I to w sytuacji, gdy na kulturę w Poznaniu przeznaczono w tym roku ok. 10 milionów - co oznacza, że za dziesiątą (a poprzednich latach nawet i piątą!, gdyż na przykład w zeszłym roku było to 1,9 miliona dotacji dla Malty na 11 milionów budżetu na kulturę) część pieniędzy przeznaczonych na kulturę otrzymujemy pięciodniową atrapę międzynarodowego festiwalu. To jest, w moim przekonaniu marnowanie środków publicznych i to powinno się skończyć. Dodatkowym argumentem jest tu zadłużenie festiwalu. Nie wyobrażam sobie sytuacji, w której miasto Poznań przejmuje długi organizacji pozarządowej, nie mówiąc już o tym, że coś w zarządzaniu tą organizacją musi być grubo nie tak, skoro dorobiła się potężnych długów. Nie wyobrażam sobie też, że miasto odkupuje od festiwalu, w który tylko na przestrzeni ostatnich 10 lat włożyło ponad 24 miliony, markę tego festiwalu. To naprawdę kiepski interes w sytuacji, gdy Festiwal Malta jest jedynie bladym cieniem siebie sprzed lat.

I nie jest tak, że Poznań bez Malty stanie się kulturalną pustynią. Wręcz przeciwnie, środki, które przepadają w kolejnych słabych edycjach Malty z pewnością dobrze zagospodarują organizacje, które od lat, często za nie do końca adekwatne środki realizują szereg interesujących i dostępnych wydarzeń. Nie wątpię też, że w twórcach i twórczyniach poznańskich tkwią ogromne potencjały i puste miejsce po Malcie zapełni jakaś interesująca formuła festiwalowa.

Żeby nie było: doceniam to, co Michał Merczyński (ale także Lech Raczak, którego wkład w budowanie Festiwalu był ogromny, a o którym jakoś się ostatnio zapomina), Fundacja Malta i rzesze pracownic i pracowników Fundacji, wolontariuszy i wolontariuszek zrobili przez te lata dla poznańskiej kultury, ale wszystko na tym świecie kiedyś umiera i tak jest z Festiwalem Malta. Od dawna jest martwy i jego reanimacja nie ma sensu. Lepiej pozwolić mu odejść i zamknąć ten rozdział poznańskiej kultury. I otwierać nowe rozdziały.

Wiem, że to mocne słowa, ale biorę za nie pełną odpowiedzialność. Wiem też, że staję naprzeciwko dużych nazwisk. Pojawił się na stronie Malty list poparcia Malty podpisany przez ludzi o głośnych nazwiskach: jest tam i Andrzej Chyra i Romeo Castellucci, jest Agnieszka Holland i Agata Buzek. Jest Orhan Pamuk i Anda Rottenberg. Piszą oni tam o ważnej roli Festiwalu Malta dla Poznania. Zgadzam się, taką rolę Festiwal miał. Wiele lat temu. Piszą, że nikt już nie przyjedzie do Poznania, gdy nie będzie w nim Malty. Wątpię, już od dawna na wydarzeniach festiwalowych nie ma tłumów. Chcą, by miasto bezzwłocznie podjęło kroki, "które zapewnią Malcie trwałą przyszłość, Poznaniowi rozwój, a twórcom i uczestnikom przestrzeń wolności do uprawiania Prawdy, Dobra i Piękna". Ale w naszym mieście więcej prawdy, dobra i piękna będzie bez drenującej publiczne środki Malty. Skąd to przekonanie? Bo ja tu mieszkam, pracuję, widzę, co się dzieje. A zdecydowana większość (wedle moich wyliczeń 95%) sygnatariuszy i sygnatariuszek tego listu nie mieszka w Poznaniu. Nie ma ich tu na co dzień, nie widzą wyników konkursu na wsparcie zadań w kulturze, w którym podupadający festiwal zgarnia jedną piątą budżetu, ba, śmiem twierdzić, że od bardzo dawna nie było ich na Festiwalu, by mogli naocznie przekonać się, czym teraz jest Festiwal, jak skarlał i jakim odcinaniem kuponów od chwalebnej przeszłości się stał.

I właściwie na czym mają polegać te kroki zapewniające Malcie trwałość? Na opłaceniu długów Fundacji? Powołaniu nowej instytucji kultury? W sytuacji, gdy pieniędzy w kulturze jest coraz mniej i już istniejące instytucje borykają się z dużymi problemami? Jakieś inne kroki? Nie wiem, gdyż o tym osoby podpisujące wspomniany list milczą. Tylko wzywają. Choć nie wiadomo dokładnie do czego.

Ja więc wzywam konkretnie: do zaprzestania finansowania Festiwalu Malta z budżetu miasta Poznania.

Kuba Kapral twórca/odbiorca kultury

Najczęściej czytane w tym tygodniu

Dziś w Poznaniu

Może być bardzo niebezpiecznie. Jest ostrzeżenie IMGW również dla Poznania!
2℃
-3℃
Poziom opadów:
0 mm
Wiatr do:
17 km
Stan powietrza
PM2.5
16.00 μg/m3
Dobry
Zobacz pogodę na jutro