39-latek postrzelony przez policjantów w Antoninku. W piątek funkcjonariusze składali wyjaśnienia
Proces rozpoczął się w marcu.
Policjanci od początku nie przyznają się do winy, a więc do tego, że przekroczyli swoje uprawnienia. Jeden z policjantów w piątek mówił przed sądem, że 39-latek groził im użyciem noża nie tylko wobec siebie, ale też wobec funkcjonariuszy. - Cały czas nam groził, po czym powiedział do mnie, że on zginie w 2022 roku, a ja dzisiaj i zabierze mnie do Boga - i każdego policjanta po kolei. Wtedy ten mężczyzna bez uzasadnionej przyczyny biegł w kierunku moim w pozycji pochylonej z rękoma schowanymi. W związku z powyższym, w celu odparcia bezpośredniego i bezprawnego zamachu na moje życie, oraz innych funkcjonariuszy, użyłem broni służbowej. Przed oddaniem strzału krzyknąłem: policja, oddałem kilka strzałów w dolne części ciała mężczyzny. Mężczyzna nie zatrzymał się, dalej na mnie napierał, wpadł we mnie z impetem. Straciłem równowagę i przewróciłem się na stojący za mną pojazd. Wtedy mężczyzna zaczął atakować innych funkcjonariuszy, również oddałem kilka strzałów w jego kierunku, nie widząc jego rąk - relacjonuje słowa policjanta TVN24. Pozostali policjanci także mówili o tym, że czuli zagrożenie ze strony mężczyzny, a broni użyli ze względu na bezpośrednie zagrożenie zdrowia i życia. Kolejna rozprawa w sierpniu.
Przypomnijmy, 3 czerwca 2021 roku na ulicy Gorzysława na terenie poznańskiego Antoninka policjanci pięciokrotnie postrzelili mężczyznę w brzuch i nogę. W chwili, gdy do niego strzelano, nie był uzbrojony. Policjanci twierdzili, że mają nagranie, na którym widać jak próbują pomóc zatamować krwawienie u mężczyzny, ale ten nagle ma się rzucić na jednego z funkcjonariuszy i mówić, że zabierze go ze sobą do Boga. Wówczas padły strzały. Choć mężczyzna został postrzelony 5 razy, dopiero użycie tasera (paralizatora) przywiezionego na miejsce przez kolejny patrol pozwoliło na obezwładnienie 39-latka. Mężczyzna cierpi na schizofrenię, ma za sobą próby samobójcze.
W lutym Gazeta Wyborcza pokazała nagrania z tego zdarzenia. Początkowo widać na nich, jak zakrwawiony mężczyzna kucając chował się za jednym ze słupów. Dlaczego był zakrwawiony? Wcześniej był w lesie na grzybach i okaleczył się nożykiem do grzybów. Nie miał go jednak przy sobie. Po 6 minutach zaczyna biec w stronę jednego z policjantów, a ten do niego strzela. 3 kule trafiają mężczyznę. Po chwili strzela do niego kolejny policjant, choć zdaniem GW, doskonale widzi, że mężczyzna nie jest uzbrojony. Ranny zaczyna uciekać, w końcu strzela do niego trzeci policjant i z bliska, około metra, trafia w brzuch. W ciągu 30 sekund w kierunku chorego mężczyzny oddano 17 strzałów, w tym 5 celnych. Obezwładnili go dopiero kolejni policjanci, którzy pojawili się na miejscu i użyli paralizatora.
Ranny mężczyzna musiał trafić do szpitala, gdzie przeszedł operację ratującą życie. W listopadzie ubiegłego roku Prokuratura Okręgowa w Zielonej Górze, która przejęła sprawę, zdecydowała o umorzeniu postępowania wobec 39-latka ze względu na stan jego zdrowia psychicznego. Początkowo postawiono mu bowiem zarzut kierowania gróźb karalnych wobec policjantów. Równocześnie ta sama prokuratura postawiła zarzuty trzem policjantom, którzy interweniowali wobec 39-latka jako pierwsi.
32-latek i 46-latek są oskarżeni o przekroczenie uprawnień i spowodowanie obrażeń powyżej 7 dni, a 31-latek usłyszał zarzut przekroczenia uprawnień i spowodowania ciężkich obrażeń ciała. Zdaniem prokuratury użycie broni w tym przypadku było nieuzasadnione. Funkcjonariuszom grozi do 5 lat lub nawet do 15 lat więzienia.