Jacek Jaśkowiak nie wyklucza walki o trzecią kadencję. O pośle Wróblewskim: "trudno go lubić"
Pod koniec kwietnia portal lokalnapolityka.pl sprawdził, jakie szanse na zwycięstwo w wyborach samorządowych mogą mieć kandydaci na prezydenta Poznania. Portal prognozuje, że Jacek Jaśkowiak uzyskałby 55,89 procent głosów. Tym samym ponownie zostałby prezydentem Poznania i to w pierwszej turze. Drugie miejsce zajęłaby Jadwiga Emilewicz z 20,48 procent głosów, a trzecie Dobrosław Rola (10,31 procent) z Polski 2050. Na dalszych pozycjach uplasowaliby się Beata Urbańska z Nowej Lewicy (5,14 procent), Paweł Sowa z Prawa do Miasta (4,82 procent) i Robert Mędlewski z Konfederacji (3,36 procent).
Okazuje się, że powyższe badanie sondażowe może być zachętą dla Jacka Jaśkowiaka do poważnego rozważenia walki o trzecią kadencję na stanowisku prezydenta Poznania. Samorządowiec był w środę gościem RMF FM. Jak zauważył prowadzący rozmowę, kilka lat temu Jacek Jaśkowiak zarzekał się, że będzie prezydentem naszego miasta maksymalnie przez dwie kadencje. Druga dobiega końca. Jaśkowiak wyjaśnił, że w ostatnich latach zmieniły się realia polityczne, do władzy doszedł PIS. - Poznań i to, co tutaj udało się zrobić, pokazuje, że nawet przy takiej władzy można tak naprawdę jeszcze tworzyć warunki dla tolerancji, wspierać mniejszości, nie godzić się z hejtowaniem uchodźców - mówił.
Zapytano go również o ewentualny start w wyborach parlamentarnych. Przyznał, że woli pracę w samorządzie, ale... jeśli Donald Tusk uzna za zasadne stworzenie grupy samorządowców na listach, mógłby to rozważyć. W grę wchodziłaby tylko praca w Sejmie. Dziennikarz RMF Krzysztof Berenda pytał też o ewentualnych konkurentów politycznych w mieście. Zapytał Jaśkowiaka, kto jest dla niego groźniejszy z ramienia PiS - poseł Bartłomiej Wróblewski czy może minister zdrowia Adam Niedzielski, który jest wymieniany jako jedynka PiS na poznańskiej liście. Jaśkowiak przyznał, że ceni Niedzielskiego. Oberwało się jednak Wróblewskiemu. - Jeśli chodzi o takich polityków, którzy gdzieś tam biegają z czekami bez pokrycia, którzy próbują piarowymi zagrywkami pewne rzeczy zrobić, a którzy tak naprawdę nie mają nic do powiedzenia, również na poziomie tym krajowym, to przecież z Wróblewskim się nie liczy ani Kaczyński ani go też pewnie nie lubi. Bo trudno go lubić. W tym momencie na pewno dużo trudniejszym i mocniejszym przeciwnikiem jest na pewno Niedzielski - mówił.
Najpopularniejsze komentarze