Smutny finał sprawy warchlaków z Koziegłów. Jeden martwy, nie wiadomo gdzie jest reszta
O martwym warchlaku leżącym na trawniku przed blokiem poinformował nas Czytelnik.
O sytuacji dzików porzuconych przez matkę, która prawdopodobnie została potrącona przez samochód, piszemy od poniedziałku. Niestety wiemy już, że jeden z nich nie przeżył. - Chcę Państwu podziękować za zaangażowanie w sprawę małych dzików z Koziegłów. Smutny epilog sprawy na fotografii w załączeniu. Media to czwarta władza, może ta mała tragedia jaka rozegrała się na naszych oczach, skłoni właściwe służby i instytucje do wciągnięcia wniosków, jak w takich sytuacjach powinny działać - napisał do nas Jan. W rozmowie z nami Czytelnik przyznał, że to smutna historia, a najsmutniejsze jest to, że mieszkańcy oglądali dramat warchlaków i w żaden sposób nie mogli im pomóc. - Najwidoczniej w tym kraju nie ma odpowiednich procedur i może ta sytuacja coś zmieni.
W poniedziałek skontaktowaliśmy się w sprawie warchlaków z policją. We wtorek odbyliśmy natomiast rozmowy z kilkoma instytucjami. Nikt nie potrafił jednak powiedzieć, co zrobić w takiej sytuacji. Sytuacji, gdy małe warchlaki, zdrowe, ale dzikie zwierzęta, które nie stanowiły dla nikogo zagrożenia, zostały same na osiedlowym trawniku. Reakcja byłaby natychmiastowa, gdyby były to dorosłe dziki - stanowiące zagrożenie lub gdyby były chore. W takim przypadku procedury istnieją.
Obecnie nie wiemy, gdzie znajduje się pozostała trójka warchlaków.
Najpopularniejsze komentarze