Reklama
Reklama

12-letni owczarek niemiecki z dredami z odchodów zabrany z "zadbanej posesji z ładnym domem". Nie przeżył

fot. Gnieźnieński Oddział Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami
fot. Gnieźnieński Oddział Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami

Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami z Gniezna interweniowało w weekend w Trzemesznie.

- Zadbana posesja, ładny dom, czyściutkie podwórko... i On... Bruno, obklejony dredami z odchodów, powłóczący nogami... podchodzi wolno do nas i patrzy wzrokiem rozrywającym serce...Oczy Bruno są przerażająco smutne... - tak zaczynają opis interwencji wolontariusze z TOZ w Gnieźnie.

Jak zaznaczają, właściciel Bruna był zaskoczony wizytą. Zapewniał, że pies ma się dobrze i jest zdrowy. - Dlaczego Bruno jest tak obklejony odchodami? Bo od jakiegoś czasu ma problemy z załatwianiem się... Dlaczego ledwo chodzi? Bo jest stary... Czy badał go weterynarz? Był weterynarz pół roku temu szczepić psa i nic nie mówił, że coś z nim nie tak. Czy Bruno był kiedyś badany? Po co? Przecież jest zdrowy, nigdy nie chorował - tak wyglądała wymiana zdań z właścicielem.

Gdy wolontariusze weszli na posesję, ostrzeżono ich, że pies jest agresywny. Ale po agresji nie było śladu. Owczarek niemiecki nie był w stanie utrzymać się na nogach. - Ogon to jedno wielkie zlepisko odchodów, dredy z kału wokół odbytu, pod łapami i na podbrzuszu. Sierść śmierdząca, zwisające dredy wokół uszu i pyska. Pod sierścią wyraźnie wyczuwalny kręgosłup i żebra, bardzo mocno powiększony brzuch jakby napuchnięty. Nawet delikatny dotyk podbrzusza sprawia, że Bruno odczuwa ból, z odbytu co chwilę wypływa płynny kał. Oddech Bruna jest krótki i ciężki. Z oczu wysięk ropny.

Właściciel z dumą pokazał legowiska psa w budynku gospodarczym składające się z kawałka starego dywanu ułożonego na podłodze. Zapewniał, że pies mieszka tu od szczeniaka i ma się świetnie. Na spacerze był tylko raz, gdy był szczeniakiem. Musiał się wykąpać w jeziorze, bo śmierdział. U weterynarza nigdy nie był, bo weterynarz nie miał jak przewieźć "tak dużego psa".

- Właściciela nie bardzo interesuje to co mówimy o stanie Bruno i że zabieramy go do lecznicy, za to bardzo chce się dowiedzieć kto nas powiadomił, bo jakim prawem kogoś interesuje jakiego on ma psa i co z nim robi - relacjonują.

Bruno trafia do lecznicy weterynaryjnej. Okazało się, że ma przepuklinę koołoodbytową. Ponieważ jama brzuszna jest wypełniona płynem, że nie można mu zrobić USG. Dostał leki przeciwbólowe i liczono, że w poniedziałek uda mu się zrobić kolejne badania. W poniedziałek poinformowano jednak, że pies nie żyje. - Jedyne co mogłyśmy dla Niego zrobić, to zakończyć Jego potworne cierpienie. Bruno żył w strasznym bólu od bardzo dawna. Ogromna przepuklina krokowa zamknęła jelito i uniemożliwiała wypróżnianie, skutkiem czego było powstanie kolejnej dużej przepukliny okołoodbytowej. Jelita gniły. Liczne silne zwyrodnienia na całej długości kręgosłupa, stawów biodrowych i kolan sprawiały Bruno potworny ból przy każdym ruchu. Rozległy nowotwór płuc i klatki piersiowej, ogromne ilości płynu w jamie brzusznej i płucach powodowały cierpienie i ogromne trudności z oddychaniem. Bruno cierpiał, bardzo cierpiał i to od dawna. Wszystkie schorzenia były w bardzo zaawansowanym stadium. NIGDY nie otrzymał żadnej pomocy choćby w uśmierzeniu bólu, NIGDY nie był u weterynarza

TOZ zapowiedział, że złoży zawiadomienie do prokuratury w tej sprawie.

Najczęściej czytane w tym tygodniu

Dziś w Poznaniu

10℃
0℃
Poziom opadów:
2.7 mm
Wiatr do:
22 km
Stan powietrza
PM2.5
7.39 μg/m3
Bardzo dobry
Zobacz pogodę na jutro