Dziecko zjadło kajzerkę za 33 grosze, mama nie zauważyła. Do sklepu Biedronka za kradzież wezwano policję na sygnale

Do zdarzenia doszło w Rzeszowie, ale historia obiegła już ogólnopolskie media.
Do Gazety Wyborczej z Rzeszowa zwróciła się jedna z mieszkanek, która postanowiła opisać, co przytrafiło się jej w jednym ze sklepów sieci Biedronka. Jak tłumaczy kobieta, przed Sylwestrem wybrała się z trójką dzieci w wieku roku, 4 i 7 lat na zakupy. Podkreślała, że jest to wyzwanie, ale ze względu na okres międzyświąteczny i zamknięte placówki edukacyjne, nie miała wyjścia.
W rozmowie z GW kobieta opowiada, że dzieci były bardzo grzeczne. Każde wzięło z działu z pieczywem po jednej bułce i... zaczęły te bułki podjadać po drodze przez sklep. Gdy rodzina dotarła do kasy, jednej z bułek już nie było - została zjedzona. Mama przyznaje, że zapomniała powiedzieć o tej bułce kasjerowi. O bułce za 33 grosze.
Po zapłaceniu za kupione towary, mama z dziećmi udała się do auta, by zapakować zakupy. Wtedy podeszło do niej dwóch mężczyzn i zaczęło wypytywać o liczbę kupionych bułek i paragon. Wtedy uświadomiła sobie, że jej dziecko musiało zjeść jedną z bułek i za nią nie zapłaciła. Kobietę zaprowadzono do kierownika sklepu, który na miejsce... wezwał policyjny radiowóz. Funkcjonariusze podjechali pod sklep na sygnale. - Dla dzieci to była bardzo stresująca sytuacja - relacjonuje kobieta. Ostatecznie policjanci z uśmiechem na ustach dali kobiecie upomnienie i odjechali.
Klientka sytuację zgłosiła też w Biurze Obsługi Klienta sieci Biedronka. Została przez sieć przeproszona, bo uznano, że takie zachowanie personelu nie powinno mieć miejsca. Błędne zachowanie pracownika tłumaczono jego krótkim stażem pracy.
Najpopularniejsze komentarze