Rowerzystka potrąciła niedowidzącą nastolatkę i szarpnęła ją za włosy. W sądzie nie wykazała skruchy i zarzuciła dziewczynie próbę zabójstwa
Wracamy do sprawy 16-letniej dziewczyny, która w maju tego roku na poznańskiej Wildzie została potrącona przez rowerzystkę.
Maja Sobczak jest osobą niedowidzącą, dopiero po wieloletniej rehabilitacji odzyskała samodzielność. Codziennie na Wildzie przemierza tę samą trasę z domu do szkoły i ze szkoły do domu. Jak już informowaliśmy tutaj, do szkoły przeważnie odprowadza dziewczynę jej koleżanka. Pomaga jej przejść najtrudniejsze fragmenty drogi. Feralnego ranka Maja szła do szkoły z koleżanką, gdy potrąciła ją agresywna rowerzystka. Zdarzenie miało miejsce na skrzyżowaniu ul. Jerzego i Wierzbięcice o godzinie 8:20, tuż przed przejściem dla pieszych, naprzeciwko szkoły. Maja szła chodnikiem, gdy z impetem wjechała w nią dorosła kobieta na bordowym rowerze. Z tyłu miała zaczepiony do bagażnika fotelik dziecięcy z odblaskami - podała Gazeta Wyborcza. Kobieta zsiadła z roweru i podbiegła do Mai, szarpnęła ją za włosy i zapytała, czy jest normalna. Dziewczyna zapłakana dotarła do szkoły, ale pedagodzy widząc, w jakim jest stanie, wezwali jej mamę do szkoły.
Okazało się, że agresywną rowerzystką jest 45-letnia kobieta, z zawodu księgowa, matka czworga dzieci.
Prokuratura zarzuciła 45-latce spowodowanie lekkich obrażeń ciała (Maja miała zdartą skórę na czole i łokciu oraz sińce) i dołożyła paragraf mówiący o czynie chuligańskim. Sprawca popełnia taki czyn publicznie, z błahego powodu, okazując rażące lekceważenie prawa - podaje Gazeta Wyborcza. Jednak kobieta z tym zarzutem nie zgodziła się i odwołała się od niego. W związku z tym w poniedziałek rozpoczęła się rozprawa sądowa. 45-letnia kobieta nie okazała skruchy, oskarżyła też 16-letnią Maję o napaść na nią i próbę zabójstwa.
Oskarżona tłumaczyła, że wjechała na chodnik, bo kostka brukowa na ulicy była śliska od deszczu. Twierdziła, że poruszała się bardzo powoli, zachowując należytą ostrożność i czujność. Widziała na chodniku nastolatki, które wpatrywały się w telefony komórkowe. Nie zwracały uwagi na otoczenie, więc wcisnęła hamulec i prawie się zatrzymała - informuje Gazeta Wyborcza i dodaje, że oskarżona twierdziła, iż 16-latka nagle zmieniła tor chodu, a potem zamachnęła się na nią i zepchnęła ją na ogrodzenie. 45-latka powiedziała w sądzie, że dziewczyna zrobiła to specjalnie.
- Straciłam równowagę i wbiłam się z impetem w metalowe pręty zakończone szpikulcami. Straciłam przytomność, nie wiem, na jak długo. To był atak na moje życie. Ta osoba próbowała mnie zabić - twierdziła w sądzie oskarżona i przyznała się, że podeszła do 16-latki i jej koleżanki, żeby zwrócić im uwagę. Twierdziła, że krzyczała do nastolatki, ale ta nie reagowała, więc chwyciła ją za ramię wraz z włosami i obróciła w swoją stronę. Ta kobieta wyuczonym manewrem usiadła siadem krzyżnym, podpierając się dłonią. Wyglądała, jak pod wpływem silnych środków uspokajających - powiedziała 45-latka.
Jak podaje Gazeta Wyborcza, oskarżona żaliła się w sądzie na przechodniów, którzy nie wezwali do niej pomocy medycznej. Uskarżała się na wymioty i bóle związane z poobijaniem ciała. Kobieta zapytana w sądzie o to, czy żałuje swojego zachowania, odpowiedziała, że niczego nie żałuje. Jednak jak zauważa Gazeta Wyborcza, kobieta na miejsce zdarzenia nie wezwała ani policji, ani pogotowia. Zapytana, dlaczego tego nie zrobiła, odpowiedziała, że spieszyła się do pracy.
Dziennikarze Gazety Wyborczej próbowali zapytać 45-latkę, dlaczego oskarża niedowidzącą nastolatkę o próbę zabójstwa, ale oskarżona zasłoniła nos i usta - Kobieta milczała, a jej adwokatka Marta Nowakowska odpychała nas od klientki, utrudniając nam pracę. Nie ustępowaliśmy, więc wezwała policję sądową - poinformowała Gazeta Wyborcza.
Najpopularniejsze komentarze