Brat porwanej 14-latki o siostrze: "uśmiechnięta, wesoła, to było spokojne życie nastolatki"
Porwana 14-latka do auta wsiadła pod przymusem.
Z 23-letnim bratem porwanej dziewczyny rozmawiał Piotr Żytnicki z Gazety Wyborczej. Jak wyjaśniał brat, jego siostra była dotychczas spokojną dziewczyną. Uśmiechniętą i wesołą, obracającą się w gronie znajomych. Uprawiała sport - siatkówkę. Opiekowała się swoim królikiem, bo bardzo lubi zwierzęta. Od września miała zacząć naukę w ósmej klasie.
Z relacji brata wynika, że nie sprawiała problemów wychowawczych, choć okres dojrzewania ma swoje prawa i "każdy ma swoje za uszami". - Ale nie miała tak traumatycznych przeżyć. To było spokojne życie nastolatki - powiedział.
Mężczyzna potwierdził, że konflikt między porywaczami, a nastolatką dotyczył uszkodzonej grzałki do elektronicznego papierosa. W dniu porwania nastolatka wymieniała się wiadomościami z córką 39-latki, która uważana jest za prowodyrkę porwania. Umówiła się z 13-letnią Laurą przed Biedronką, by wyjaśnić sprawę grzałki. To właśnie tam podjechało BMW, do którego nakazano wejść 14-latce, a co działo się potem już wiemy.
Brat twierdzi, że porywacze grozili jego siostrze śmiercią. - Nie chcę sobie wyobrażać, jak to się mogło skończyć - mówi w rozmowie z GW.
14-latka obecnie jest z babcią poza Polską. Bierze silne leki, podobnie jak jej mama. Zamknęła się w sobie, nie mogła spać. Już wiadomo, że we wrześniu nie wróci do szkoły. Dyrekcja placówki, do której uczęszcza, zaproponowała jej indywidualny tok nauczania, na co rodzina się zgodziła.
Najpopularniejsze komentarze